Offline
Użytkownik
Rejestracja: 14 lut 2008, 22:04
Posty: 14
GG: 0
Zatem, pojawiły się nowe fakty. Dodam tylko bo nie wspomniałem o tym pisząc temat , że jakiś czas przed pojawieniem się błedu MR 1 0309 z chłodnicy ubywało trochę płynu i nie był to stały wyciek tylko raz kapie raz nie. Ot tak sobie... Wróćmy jednak to braku mocy i podjętych działań... Dobrałerm się do zbiornika z nadzieją , że znajdę na sitku przyczynę awarii. Niestety nic z tego . Czyściutkie. Kończyła mi się lista "domowych" sposobów a decyzję o profesjonalnym serwisie musiał podjąć własciciel pojazdu więć jako to zwykle bywa..."auto musi jechać, serwis może poczekać, może jutro może kiedyś. " Takie stwierdzenia słuchałem od ponad miesiąca. No i doczekał się pan właściciel...
Mianowicie, wczoraj tradycyjnie z rana dolałem wody , przejechałem 5km i komputer pokazał brak 3,5l OLEJU!!! do stanu. No więc hebel, pobocze, maska, odkręciłem najpierw korek wody i dostałem ze 2 litry na ziemie. Trochę zgłupiałem ale poziom wody się ustawił dolałem olej (1,5l tyle miałem) , i w drogę. Fura odpalona sprawdzam stan oleju na kompie i mam 0,1l do stanu. Trochę nie zgadzało się to z tym co wlałem ale jak tak pokazuje to jedziemy. Po 70km bez przerw stanąlem na rozładunek. Całą drogę nic nie buczy a do braku mocy zacząłem się przyzwyczajać. Kolejne sprawdzenie oleju - 1,3 brak do maksa. Trochę wody na ziemi ale jak nie buczy to jedziemy dalej . Kolejne trzydzieści kilometrow , stan oleju -1,2 ale... po ok 20 minutach stania na wolnych obrotach - sprawdzam -0,8 do stanu. "o co tu K... chodzi?" Tak pomyślałem . Cały dzień patrzyłem bacznie na to zjawisko i wynik obserwacji wygląda tak : na wolnych obrotach oleju mam więcej , podczas jazdy ciągłej oleju mam mniej. Wahania w granicach 0,5-0,6l. Ale najlepszy jest final. Zjeżdzam na bazę sprawdzam stan - 0,9l do max. Gaszę silnik , po 20 sec. właczam prąd i oleju mam 0,3l ponad MAX!. Po około pól godziny mam już oleju 1,4 litra ponad max. Więc pan szef jak usłyszał , że w oleju może być woda to strach go obleciał i dziś rano już był żeby podnieść kabinę. Sprawdziliśmy olej bagnetem no i faktycznie komputer nie kłamał o stanie ale pan szef nie dopatrzył się wody w oleju, a fakt , że auto po 24000 km ma wiecej oleju niż wlali na zmianie uznał za drobnostkę. No ale auto pojechało na serwis.
Moja ocena tej awari jest taka, że obieg oleju i wody (nie wiem dokładnie w którym miejscu) znalazły wspólny korytarz i w zależności które cisnienie w danej chwili jest wyższe - plynie woda do oleju lub olej do wody. Tym sposobem rano olej wyrzuca wode, wieczorem woda uzupełnia olej. Nic dziwnego ze chłodnica się rozszczelniła i raz kapie raz nie. A dlaczego nie ma mocy? Bo śliczna nowa turbina (50000km) ledwo zipie głównie dlatego że nie miało jej co chłodzić.
Na koniec Wam tylko powiem ,że autko jest w warsztacie (oczywiście nie w ASO)i panowie mechanicy o 14 godzi. zlokalizowali wyciek , a o 17 godzi. zastanawiali się jakie napięcie jest w gnieżdzie diagnostycznym (12-24). Strach pomyśleć co bedzie dalej i ilu fachowców go jeszcze rozgrzebie zanim i tak zapuka do ASO.
Jutro napiszę Wam jaki był wynik badania komputerem.
P.S. Jak ktoś posiada na sprzedaż chłodnicę to znam kupca.