Cytuj:
na busach bajlepsza robota to chyba na jakiejś hurtowni art. stalowo-metalowych (Javena suwałki) czy dystrybucji wykończeniówek i takie tam (producenci profili i narożników tynkarskich, np. Profigips). Spożywka, piwo i napoje też słyszałem, że miło się pracuje. No ale wiadomo, że kot worku może być wszędzie
Mr.X nigdy na zaopatrzeniu nie będzie miło.
Zawsze jest "za wolno", "za długo", "żle", "nieefektywnie".
Na busach nie ma czasu pracy. Szefa mało interesuje ile Ci zajmuje dojazd od punktu do punktu, mało interesuje ile Ty tych punktów masz... Jemu wiesz.. kasa leci do karmana. Szczęście ma ten, kto ma szefa, który myśli jeszcze o aucie i dba o nie. Większość bossów bierze w leasing busa, wsadza młodego, napalonego kiermana i go gania, a sama liczy profity.
Jednak tak jak napisałeś ma jeszcze znaczenie profil firmy. Jeżeli firma robi w czymś specjalistycznym to może być lżej. Jednak rzeczy typu spożywka, chemia, alkohol to schodzą zawsze i wszędzie. Każdemu sklepikarzowi zawsze będzie "za późno", bo on towar chce mieć przed otwarciem kramiku. I na dajmy na to 300km trasie (10-30 punktów) każdy chce mieć towar przed otwarciem. To tyle jeżeli chodzi o zaopatrzenie moim zdaniem. Gdyby warunki na to pozwalały - kierowca jeździłby z takim gościem ubranym w skórę, co na galerach odmierza rytm waląc w bębny...
Napisze jeszcze raz, że są jednak normalni pracodawcy. Ale tam wiadomo ciężko o pracę, bo nie ma rotacji.
Co do stawek. To znajomy, który ładuje się często na rampie obok ma dodatkową fuchę. Gania busem po Polsce. Zbiera i dowozi "jednorękie automaty" do kasyn, hoteli, barów. Ma z tego jakieś 1,1zł/km (wszystko opłaca sam). Po spłaceniu busa (pożycza od kolegi Mascotta), paliwa, żarcia ma jakieś 400 zł za kurs. Niby jest to niezła kasa, bo robi 2-3 dni w tygodniu (średnio 4 kursy / mc). Ale.... Jeździ "na zapałkach". Gania do upadłego (auta lub kierowcy). Czasem woziłem mu te automaty z Białegostoku (bo i tak jechałem na pusto). Więc wiem dobrze jakie stawki obowiązują.
reasumując. Można zarobić i na busach. Ale należy się zastanowić, czy pracujesz dla pieniędzy, czy dla życia. Można mieć kasę, ale wtedy nie ma czasu nawet jej wydać. Albo spisz, albo jedziesz (albo śpisz i jedziesz
). No a jak chcesz pracowac po bożemu, to nie nastawiaj się na kokosy. Chyba, że przewozisz jakieś trefne fanty bandziorom....
Pozdrawiam