Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 24 sty 2010, 16:05
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 29 wrz 2006, 20:01
Posty: 300

Działania ze strony Francji to jakaś fikcja. W drodze na Anglię stojąc na tym parkingu w Dunkierce masz na 100% emigranta w naczepie, nigdy tam nie stawałem. W Calais sytuacja troszkę lepsza, parking betonowy, otoczony siadką i strzeżony przez ochronę z psami (psiaki czujne, kilka razy widziałem jak wyczuły emigrantów w naczepie).


Najgorsze są kary które nakłada się na przewoźników (czytaj kierowców), którzy są w moim odczuciu niesłusznie karani. Przecież kierowcy/przewoźnicy nie zabierają emigrantów specjalnie do Anglii bo nikt z tego zysków nie czerpie... to oczywiste. To Francuzi dają dupy na całej linii bo nie potrafią wyłapać pasażerów na gapę.


Post Wysłano: 24 sty 2010, 18:02
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Cytuj:
Najgorsze są kary które nakłada się na przewoźników (czytaj kierowców), którzy są w moim odczuciu niesłusznie karani. Przecież kierowcy/przewoźnicy nie zabierają emigrantów specjalnie do Anglii bo nikt z tego zysków nie czerpie... to oczywiste. To Francuzi dają dupy na całej linii bo nie potrafią wyłapać pasażerów na gapę.
Dokładnie to jest najgorsze. Dostaniesz kilka tysięcy kary nie wiedząc nawet za co, a wszystko przez emigranta który wszedł na pakę lub pod.

Kiedyś koledze jak płynął z Dunkierki weszło 4 na pakę. Na parkingu było kilku polaków i widzieli że ktoś się kręcił koło jego zestawu. Powiedzieli mu więc wstał i poszedł sprawdzić patrzy linka zaplątana na jego sposób (ja bym tak drugi raz nie zaplątał) plandeka cała . Poszedł do auta i coś mu nie dawało spokoju więc jeszcze raz poszedł zobaczyć, a tam 4 emigrantów w tym jedna dziewczyna co mówił że miała max 16 lat. Z tego wychodzi że jedni pomagają drugim ba jak by zaplątał linkę i to w taki sam sposób jak zrobił to kierowca, a też nie jest to łatwe.

Co do francuzów to tak jak piszesz oni praktycznie nic nie robią w tej sprawie.


Post Wysłano: 23 lut 2010, 19:44
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Winter holidays 2010 in route

Kolejna trasa by damii08 tym razem z Południa Polski na Zachód czyli Niemcy później na Północ na Beneluxa i z powrotem na Polskę Południową

PL – D – B – NL - PL


Obrazek

Dzień 13 lut 2010 (sobota)

Ferie czas zacząć. Jednym się skończyło dobre, a innym się zaczęło w tym i mnie. Więc czas ruszać w podbój Europy razem z Tatą i Mercedesem.

Do rzeczy.
W piątek postanowiliśmy, że ruszamy w sobotę o 7.00 z domu gdyż załadunek mamy o 9.00.

Sobota – godzina 6.00 budzi mnie dźwięk budzika w telefonie więc wstaje szybkie jedzenie i kawka, tata już gotowy więc pakujemy się do naszego wysłużonego Poloneza i na bazę. Trasa zapowiada się na około, 2 tyg. więc jedzenia było trochę do zabrania. Z domu wyjechaliśmy coś po 7.00 wraz z całym ekwipunkiem czyli ciuszki pasza itd. Po wypakowaniu wszystkiego pora ruszać w drogę na załadunek do Głuchowa ale niestety były małe problemy z ruszeniem z placu jeszcze tankownie bo kotły puste i na załadunek wpadamy dopiero koło 10.00. Wpadamy na wagę i zaraz podjeżdżamy pod rampę, obawialiśmy się, że trzeba będzie zakładać łańcuchy, bo kolego ładował wczoraj i zakładał, ale wszystko poszło bez problemowo i po 20 min jesteśmy załadowani. Panowie wózkowi zarzucili nam 21000 ton zniczy, z którymi jedziemy, do Ehingen pod Ulmem (D) teraz obieramy kierunek Zgorzelec cały czas przemierzając autostradę A4. Przed Bochnią mijamy się z kolegą z firmy (takie spotkanie na trasie), który też ciągnie Actrosem o roczek młodszym, natomiast w Bochni zabraliśmy kolegę, drivera który chciał się dostać do Katowic na Stawy – dokładnie jechał do dziewczyny, bo przygotowuje się do ślubu. Droga do pierwszej pauzy 45 na Orlenie za bramkami w Krakowie przebiegała całkiem fajnie oczywiście nie obyło się bez koreczka w Łapczycy, zrobiliśmy kawkę papu i czekamy - kierowca przesiadł się do innego kolegi PZ. Po wykręceniu krótkiej pauzy ruszamy dalej w kierunku na Zgorzelec dokładnie Żarska Wieś Bp. Po dotarciu na bramki w Katowicach i postaniu chwilkę w koreczku podróż przebiegała całkiem fajnie. Warunki pogorszyły się strasznie przed górą Św. Anny była mała ślizgawka i śnieg dawał ostro, po zjechaniu już wszystko wróciło do normy. 60km przed granica zajeżdżamy napoić konie na BP w Krzywej - kotły zalane pod korek więc ruszamy. Teraz kierujemy się na BP Żarska Wieś zjazdem na Żagań gdzie postoimy nie pełnego, weekenda do północy w niedzielę. Jeszcze przed postojem postanowiliśmy umyć zestaw – brudnym na unię wstyd, a czysty nie był za bardzo.
Coś koło 21.00 stajemy w rajce i świętujemy do poniedziałku.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z bazy licznik wybił 624km
Obrazek

Dzień 14 lutego 2010 (niedziela)

Jak to na długiej pauzie śpimy aż się wyśpimy. Wstaliśmy coś koło 9.00 małe mycie jedzonko coś do przepitki i idziemy do Spara po świeże pieczywo itd.Po chwili zastanowienia wziąłem się z tatą za sprzątanie kabiny – jak by nie było drugi dom. Teraz przyszedł czas na przetestowanie nowego sprzętu, jakim jest Tuner na USB telewizji cyfrowej i analogowej i jeszcze tam różnych rzeczy zdjęć, ma też możliwość nagrywania filmów. Okazało się, że sprzęt jest bardzo dobry – zakup był udany. Gorąco polecam. Koło godziny 14 idziemy do Baru wchłonąć obiadek gdyż nie mieliśmy chęci do upikcenia czegoś samemu. Po obiadku tata wyskoczył na dach Kogelki zwalić lód, który powstał po zamarznięciu wody z myjni. Później krótki film na dobranoc i legamy na pryczę i śpimy do jutra do godziny 00.30.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Stoimy tam gdzie zaparkowaliśmy wczoraj
Obrazek

Dzień 15 lutego 2010 (poniedziałek)

Tak jak było w planie wstajemy o 00.30 choć nie było łatwo robimy jedzono kawka idziemy na BP do toaletki i na myju myju. Ruszamy coś koło 1.40 na rozładunek do Ehingen (D). Jechało się całkiem fajnie tylko na A72 troszkę górki trzymały podobnie jak na A9 ale Mesio dał sobie bardzo dobrze radę z tymi 21 tonami. Czas do pierwszej pauzy zbliżał się nie ubłaganie i równiutko na 4.30 dochodzimy na parking na A9 ja robię jakieś papu i kawkę i po 1h wyjeżdżamy z powrotem na A9 i kierujemy się na A6, a później na A7. Na A6 jak to na A6 jeden wieki zakaz wyprzedzania i jedziemy sobie pod 8 dyszek niestety, ale chwila moment i już można jechać swoje, chociaż my i tak nie nagonimy, bo Mesio zblokowany jest na słabe 88, przez chwilkę padał śnieg, ale bez wpływu na warunki drogowe i było strasznie ciasno dopiero po zjeździe na A7 rozluźniło się. Po fajnych jazdach po autostradach pora na 40km przejażdżkę po Niemieckich landówkach. Coś po 11.00 wpadamy na logistykę Schleckera i tak jak spodziewaliśmy się na placu stoi pan Marek z firmy Mesiem Truck of the Jear 2004 który robił weekend już pod firmą. Zajeżdżamy na parking tata idzie z papierami i przychodzi razem z panem Markiem do naszego Mesia na rozmowę. Rozmowa trwała ledwo 5min gdyż przerwał ją huk, który aż zaruszał naszą kabiną myśleliśmy, że to coś u nas może szczeliła opona albo poducha, ale nie. Nagle kolega wypatrzył, że za nami stoi Niemiec tandemem, w którym zaczyna palić się przyczepa momentalnie zrywamy się z siedzeń i biegniemy zobaczyć. Patrzymy a tam prawdopodobnie od hamulców zaczyna się palić przyczepa i to właśnie ten huk był wywołany wystrzeleniem poduszki, która nie wytrzymała ciśnienia. Ale nic oglądamy całą sytuacje podobnie jak kilku Niemców, a Niemiec radzi sobie sam, ale nie na długo, bo zaczyna się coraz bardziej palić i sytuacja wymaka się z pod kontroli najbardziej obawialiśmy się wystrzelenia opony. Tata Marek razem z kolegą Markiem wkraczają do akcji panowie z Schleckera donosili gaśnice na bieżąco i działali coś z 1.15h aż nie przyjechała Feuerwehr. Prawdopodobnie przyczyną było przegrzanie się hamulców i łożysko czy piasta nagrzały się do czerwoności i gaszenie gaśnicami niczego nie dawało. Jak przyjechała straż to dalej przez 2h gasili bo cały czas się paliło – tak to jest jak guma się zapali. Podsumowując akcja trwała z 4h gaśnic poszło coś koło 20 i jak by nie kierowcy z firmy Ros-Sweet to spaliłaby się cała logistyka Schleckera, Niemcy przyglądali się po to by chyba potrzymać ogień. Wrócę do nas, więc rozładowaliśmy się i udaliśmy się na pobliski parking razem z panem Markiem i czekamy do jutra. Teraz parę filmów i spać.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z Żarskiej Wsi zrobiliśmy 652 ( całkowity 1276km)
Obrazek

Dzień 16 lutego 2010 (wtorek)

Tata wstał coś po 6.00 przepalić maszynę bo wczoraj laptop trochę sobie pochodził i okazało się że temperatura wynosi -11^C ale nie było problemów. Auto pochodziło coś z 1,5h i my wtedy grzejemy wodę, na myju myju. Po szybkim odświeżeniu pora na małe, co nieco wybór padł na jajeczniczkę z boczusiem. Po jedzone, więc teraz czekamy na odzew od spedycji i mamy nadzieję, że nie będziemy stali na dwa auta do środy. Niestety nasze obawy się sprawdziły i jednak tylko my stoimy do środy, bo pan Marek ma załadunek. Już prawie przygotowaliśmy się do spóźnionego obiadu, a tu dzwoni służbowy telefon i mówi, że mamy załadunek na jutro, a adres wyśle sms. Załadunek mamy w Owingen (D) prawie pod Szwajcarią dokładnie przy jeziorze Bodeńskim – podjazdu mamy 87km samymi landówkami. Ruszyliśmy coś po 16.00 i jedziemy sobie spokojnie zwiedzając Niemieckie miasteczka aż tu nagle mamy skręcać w lewo w pewnym miasteczku, a tam droga zamknięta przez strażaków ale tata się pyta czy przejedziemy i zaraz odtarasowali drogę okazało się że był tam festyn organizowany przez straż. Coraz bliżej załadunku a tam coraz większe góry i śniegu przybywa. Postanowiliśmy, że jedziemy pod firmę i była to słuszna decyzja, bo firma nie była ogrodzona żadnych bram, więc wjechaliśmy na parking i stoimy do jutra.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z Ehingen 87 (całkowity 1363km)
Obrazek

Dzień 17 lutego 2010 (środa)

Budziki zaczynają dzwonić o 5.00 więc czas wstawać robić śniadanie itd.. O 6.15 jesteśmy gotowi i mamy nadzieję że firma pracuje od 7.00 bo już powolutku zjeżdżają się osobówki. Tata idzie z papierami i mówią żeby się podstawić pod rampę i o 8.00 coś się ma dziać ale okazało się później że i tak z tego nic bo towar nie gotowy, a spedycja jak zawsze nic nie wie - więc czekamy do 13.00. W czasie oczekiwania na załadunek robimy obiad wybór padł na mięsko przyrządzone w domciu i zapakowane w słoiki do tego ogóreczek i ziemniaczki wraz z przepitą. Tak jak powiedzieli podjeżdżamy pod rampę o 13.00 i ładujemy krzesła obrotowe mamy ich około 50 zajmują jakieś 2 pola, a waga to 3,650kg. Około 13.45 startujemy do Belgii do miasteczka Mechelen wyżej Brukseli. I niestety w Stutgard wjeżdżamy w godzinach szczytu i tracimy troszkę czasu później trochę na górkach nas przytrzymuje zakaz, ale nie było źle. Pogoda również się popsuła cały czas kropi. Po przejechaniu Stutgardu już jechało się fajnie cały czas opór. Jeszcze na Shellu idziemy kupić winietę tak na 3 dni. Po wjechaniu na Belgię wyprzedził nas Polak, który jeździ w GLSie i porozmawialiśmy chwilę na radiu, a później zjechał z nami na pauzę tylko, że on pojechał, a my już zostaliśmy stać do jutro do około 8.30 - do rozładunku zastało nam 30km. Ledwo zgasiliśmy motor a już jakiś pedał zaczął się kręcić koło auta z latarką później podjechali autem i obserwowali ale dali sobie spokój.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z Owingen 706km (całkowity 2069km)
Obrazek

Dzień 18 lutego 2010 (czwartek)

Tak jak pisałem wyżej ruszamy o 8.30 i wjeżdżamy prosto w stau 4 pasy zawalone totalnie ale nie było źle nawet poszło. Równo o 9.10 wjeżdżamy na miejsce docelowe i podjeżdżamy pod rampę i coś po 20 min jesteśmy zrzuceni. Jako że wczoraj dostaliśmy adres załadunku to ruszamy od razu, dokładnie mamy 2 miejsca załadunku w Rotterdamie do nas do firmy jakieś orzechy i nasionka, jako że z tych 2 miejsc nazbiera się tylko 3 palety to musimy jeszcze coś doładować, ale to już później. Do pierwszego mamy coś koło 120km, a drugiego nie sprawdzałem. I dale pech, bo trochę przytrzymał nas Ring, Antewrpien ale praktycznie nic nie straciliśmy. Po załadowaniu 2 miejsc dostaliśmy adres załadunku teraz znowu jedziemy na druga stronę Rotterdamu na firmę HDW Nederlands załadować maszynę, a dokładnie wózek samojezdny nożycowy z tego co nam wiadomo ładunek mamy do Wojnicza koło Tarnowa – i smutna wiadomość rozładunek w poniedziałek. Zajeżdżamy na firmę i powiedzieli, że ładujemy dopiero o 16.00 ale wzięli nas o 15.00 i o 16.00 jesteśmy gotowi, jeszcze tylko spiąć maszynę i można ruszać. Jeszcze jak staliśmy pod firmą pracownik wyprowadził na pole taki dość spory wózek tata mówi, że pewnie weźmiemy coś mniejszego bo już raz ładował takie cuda tylko że od Królowej, a wzięliśmy właśnie jego. Waga coś koło 7ton, więc cały ładunek na Kogelce to 10ton – Mesio nawet nie poczuje. Po ogarnięciu wszystkiego ruszamy w stronę Utrechtu i tak jak myśleliśmy w tych godzinach będzie jeden wielki stau i tak było – jazda wyglądała tak, że raz jedziemy, a raz stoimy. Sytuacja poprawiła się dopiero 100km (dokładnie nie pamiętam) przed granicą i tabliczkę Bundesrepublik Deutschland przekraczamy o 19.05. Wybiła 20.00 więc stajemy na pauzę na dzikusie, jako że idziemy na dychę zostało nam 3h jazdy więc dolecimy gdzieś w Hanower. Jest godzina 22.00 i o parking będzie ciężko to granicz wręcz z cudem ale udaje nam się stanąć na 3 parkingu przez który przejechaliśmy, przytulamy się z boku i koczujemy do jutra.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu w Mechelen 621km (całkowity 2690km)
Obrazek

Dzień 19 lutego 2010 (piątek)

Punkt 6.00 wstajemy na płaską podłogę Mesia. Po ogarnięciu wszystkiego ruszamy o 7.45 w stronę miedzy (Olszyna). Teraz na Berliner Ring później odbijamy na A13. Na 115km A2 była łapanka coś z 4 wozy, BAG ale jak to swoją produkcje zatrzymać. Po drodze na Olszynkę wypatrzyłem kolegę z firmy, który kręci pauzę, od razu dzwonimy do kolegi, o której rusza i okazało się, że za 15min. My stajemy na Aralce przed PL wykręcić pauzę i akurat kolega nas dochodzi i jedziemy dalej razem. Na Olszynkę wpadamy o 14.00 i dalej jazda. Stajemy jeszcze na tankowanie. Jedziemy sobie Adolf Hitler Strasse a tu nagle policja zablokowała Authobane, ponieważ wyciągali jakąś cysternę i policja puściła cały ruch na jakiś śmieszny objazd przez Żagań, Żary i na Iławę, a tam praktycznie same wiadukty 3,70 nigdy nie jeździliśmy po tych stronach więc trochę nas to zszokowało co ta nasza policja wyrabia. Objazd jak to w PL totalna porażka nadłożyliśmy 40km i straciliśmy ponad 1h jazdy, a wyjechaliśmy tylko 10km dalej na Authobane. Po przejechaniu najlepszego odcinka autostrady w Europie nareszcie wjeżdżamy na równy teren i można nad czymś pomyśleć. Wymyśliliśmy z panam Grześkiem, że zjeżdżamy na obiad na Bp w Krzywej – zjedliśmy schabowego plus dodatki i dalej opór. W dzisiejszym dniu dolatujemy na parking w Katowicach Wirek z nowymi pompami i stoimy na nim weekenda bo zrzuta dopiero w poniedziałek rano niby ma być o 7.00 jak chłopaki będą w stanie się zebrać z rana na Biedronce, a dokładniej firma która rozbudowuje magazyny bo ta maszyna to dla nich.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z Hanoweru 797 (całkowity 3488km)

Obrazek

Dzień 20 lutego 2010 (sobota)

I niestety zaliczyliśmy kolejnego weekend tym razem w Katowicach na Wirku. Mieliśmy wracać wczoraj do domu razem z panem Grześkiem i zostawić wóz, ale postanowiliśmy, że zostaniemy. Później też wracało 2 kolegów z firmy, ale i tak zostaliśmy stać weekenda. Jedzenie się powoli kończy, ale najważniejsze już się skończyło, czyli chleb, a bez chleba to jakoś kiepsko. Ja poszedłem pod prysznic a tata poszedł nabrać wodę i przy okazji kierownik parkingu zaprowadził tatę do sklepu w Rudzie Śląskiej. Ja po prysznicu chlebuś i inne przysmaki już są, więc można żyć. Zrobiliśmy kolację i pora oglądnąć skoki na dużej skoczni. Po obejrzeniu skoków pora na iść spać.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Stoimy tam gdzie zaparkowaliśmy wczoraj
Obrazek

Dzień 21 lutego 2010 (niedziela)

Dzień zaczynamy tak jak byś my przebywali w domciu. Śniadanie obiad kolacja i różne słodkości. Jako że w kabinie już za ładnie nie było i już nie dało się patrzeć na ten bród to grzejemy wodę i myjemy podłogę później pora na deskę szyby itd.. Kabina czysta, więc można mieszkać jak w domu. Przed snem oglądamy kilka filmów i na dziś to wszystko pora legać na pryczę, bo jutro już nie pośpimy do 8.00 tylko trzeba wstać koło 3.00.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Stoimy tam gdzie wczoraj


Dzień 22 lut 2010 (poniedziałek)

Oj jak to ciężko po weekendzie zebrać się o 3.00 ale jakoś daliśmy radę. I standard śniadanie myju myju i jeszcze obowiązkowo wejście na dach i zwalenie lodu, bo chwilę kropiło później sypał śnieg później przyszła odwilż, a dziś w nocy -5^0 i wszystko zamarzło – a nie chcemy odpowiadać za śmierć. Jest godzina 5.30 w stronę Rzeszowa mały ruch za to gorzej w drugą stronę i na biedronkę, a raczej przed biedronkę wpadamy o 6.15 i czekamy do 7.00. Przed 7.00 jeszcze dzwonimy do gościa z firmy budowlanej czy nic się nie zmieniło okazało się że nie. Mija już 7.00 i przychodzi do nas kierownik i mówi że jest problem bo na tym bałaganie nie ma miejsca na zrzutkę i prawdopodobnie zrzucą nas gdzieś na drodze. Godzina 7.30 na horyzoncie widać dźwig ale gościu dał plamę i pojechał od góry i nadział się na kolejkę która czeka na załadunek i zajęło mu to tylko 45min. Po dotarciu dźwigu na budowę dzwoni telefon że jednak zwalamy na budowie więc podjeżdżamy ustawiamy się pod dźwig zsuwamy dach i jeden bok odpinamy pasy i teraz do akcji wkracza operator dźwigu. Po 30min jesteśmy zrzuceni i wyjeżdżamy z tego bałaganu – jeszcze takiego zamieszania to nigdzie nie widziałem. Teraz jedziemy do firmy Ros-Sweet Łańcut i mamy problem, bo nie wiemy gdzie jest, ale na CB podpowiedzieli. Koło 13.00 wpadamy na bazę i dalej problemy bo na całym placu ubity śnieg i zakopał się wózek ale się udało po 15min walki, później już po zrzutce my mamy problem z ruszeniem gdyż guma się nagrzała i podtopiła sobie śnieg i stoimy, dopiero podkładanie łańcuchów pod koła i podstawienie się fadromą (wózkiem widłowym) pod tył pomogło. Jako że tata idzie na urlop do końca tygodnie auto weźmie inny kierowca pan Antek, którego Mercedes ma problemy ze sprzęgłem i dlatego ta zmiana. Pan Antek już jest, więc jedziemy na drugą bazę w Markowej gdzie odepniemy naczepę, a kolega pojedzie samym konikiem z powrotem do Łańcuta podpiąć inną naczepę dokładnie Kroniumkę dwu poziomową. Po wypakowaniu wszystkiego oddajemy, Mesia w ręce pana Antka, który leci na Niemcy, a my do domu na domowy obiadzik z rodzinką.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Od startu z Wirka 280km (całkowity 3795)
Obrazek

To by było na tyle. Trasa była planowana na dłużej i miały być Włochy ale tak to czasami jest.

Podsumowanie:

Zestaw: Mercedes-Benz Actros MpII 1844 MegaSpace + Kogel Max
Przebyte państwa: Polska, Niemcy, Belgia, Holandia
Przebieg w km: ok. 3800 km
Nawigacja: AutoMapa 6.1, TomTom 6 (zabytek), PC Nawigator Truck 8

Zdjęcia może szału nie robią bo pogoda ładna nie była cały czas coś leciało z góry i ja też fotografem nie jestem w sumie dobrze że i tak miałem aparat który pożyczyłem od ciotki - Wielkie dzięki. Opis jest jaki jest ja pisarzem nie jestem wiec jest tak.
Dzięki wszystkim za poświecenie czasu na obejrzenie kilku zdjęć wraz z opisem.


Pozdrawiam damii08 ! :wink:


Awatar użytkownika

Moderator

Offline

Offline

Moderator

Awatar użytkownika


Rejestracja: 12 lut 2007, 16:06
Posty: 2141
GG: 6845711
Samochód: prawo fotelowiec
Lokalizacja: Gryfino

Bardzo ładny opis jak i zdjęcia ;) Ciekawe ferie miałeś ;)

_________________
www.flickr.com/marekjastrzebski


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 20 mar 2006, 17:37
Posty: 61
GG: 7708160
Samochód: Scania R 500 V8 & DAF 95XF 430
Lokalizacja: Kościerzyna-POLAND FANS(PL)

S-U-P-E-R co tu dużo pisać :wink:

pozdrawiam

_________________
WWW.JURAS-PHOTOGRAPHY.OCOM.PL
http://www.youtube.com/pawel480

'' Koniec Imprezy,Dziękuje Dobranoc ! ''


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 16 maja 2008, 21:25
Posty: 388
GG: 4287442
Samochód: Volvo V40
Lokalizacja: Wiązownica

Trasę to miałeś piękną. Wiesz może skąd się wzięła nazwa firmy. ROSSWEET od kilku dni się zastanawiam nad tym. :wink:

Życzę ci takich tras coraz więcej i coraz dłuższych. :) A twojemu tacie życzę szerokiej drogi i gumowych drzew.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Cytuj:
Trasę to miałeś piękną. Wiesz może skąd się wzięła nazwa firmy. ROSSWEET od kilku dni się zastanawiam nad tym. :wink:

Życzę ci takich tras coraz więcej i coraz dłuższych. :) A twojemu tacie życzę szerokiej drogi i gumowych drzew.
Dzięki za życzonka B-Boy , tacie również przekażę.

Co do nazwy to tak:
ROS - oznacza Renata Ogryzek Sławek
SWEET - z ang. słodko
Sam na początku nie mogłem się połapać skąd to się wzięło.

Pozdro damii08 ! :wink:


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 kwie 2009, 9:45
Posty: 114
Samochód: Volvo
Lokalizacja: Ool

firma w owingen dobrze mi znana , moze spotkałeś tam jakiegos polskiego busiaka


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Cytuj:
firma w owingen dobrze mi znana , moze spotkałeś tam jakiegos polskiego busiaka
Na firmie nie spotkałem ale jak dolatywaliśmy do Owingen tak około 10km to jeden polski busik leciał ale wozu nie pamiętam.


Awatar użytkownika

Moderator

Offline

Offline

Moderator

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 lut 2009, 18:30
Posty: 1756
GG: 1
Lokalizacja: Częstochowa SC

Coraz bardziej zaczynają mi się podobać twoje opisy,oby tak dalej.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 21 lut 2008, 20:19
Posty: 882
Samochód: Toyota Corolla
Lokalizacja: Balbriggan, IRL

Opis spoko jak na tak krótką trasę:-)jedynie co to dziwię się wam że w kabinie chciało wam się weekend odstać, ja bym na łeb na szyje do domu gnał, ale wiadomo każdy patrzy na to inaczej;-)

_________________
VOLVO FAN!!!


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Cytuj:
Opis spoko jak na tak krótką trasę:-)jedynie co to dziwię się wam że w kabinie chciało wam się weekend odstać, ja bym na łeb na szyje do domu gnał, ale wiadomo każdy patrzy na to inaczej;-)
Tak jak pisałem mieliśmy wracać ale zostaliśmy.
Zostaliśmy bo mamy rodzinkę w Sosnowcu, a to był rzut kamieniem, a nie byliśmy w odwiedzinach już ho ho.


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 21 lut 2008, 20:19
Posty: 882
Samochód: Toyota Corolla
Lokalizacja: Balbriggan, IRL

Cytuj:
Cytuj:
Opis spoko jak na tak krótką trasę:-)jedynie co to dziwię się wam że w kabinie chciało wam się weekend odstać, ja bym na łeb na szyje do domu gnał, ale wiadomo każdy patrzy na to inaczej;-)
Tak jak pisałem mieliśmy wracać ale zostaliśmy.
Zostaliśmy bo mamy rodzinkę w Sosnowcu, a to był rzut kamieniem, a nie byliśmy w odwiedzinach już ho ho.
No chyba że tak:-D wiadoma sprawa rodzinkę czasem trzeba odwiedzić hehe!

_________________
VOLVO FAN!!!


Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 26 gru 2009, 23:19
Posty: 30
Samochód: Mercedes Benz Actros MPII 1844

Powiem tak:Nic tylko pozazdrościc ci takich tras:D Naprawde super opisy lajtowe zdjęcia.Jak dal mnie to bomba:P

POZDRAWIAM I LICZĘ NA DALSZE TRASY KTÓRE NAM TUTAJ ŁADNIE OPISZESZ:D

Do zoba na szlaku
szerokości :mrgreen:

_________________
" Moscow Express "
Smoleńsk -> Jarcewo -> Safonowo -> Wjazma -> Gagarin -> Możajsk -> MOSKWA!


Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lut 2008, 12:53
Posty: 318
GG: 11187010
Samochód: BMW E36 M52b20
Lokalizacja: k. Łańcuta

Zapraszam na kolejną trasę z damii08.

Po 10 miesiącach przerwy wracam do dawno już zapomnianego temaciku.


"Ale to już było i nie wróci więcej, czyli ostatnia trasa w firmie ROS-SWEET, Łańcut"

Kańczuga [PL] – Leamington [GB] – Tertre [Belgia] – Rajec Szlachecki [PL] – Kańczuga [PL]



Więc mówiąc krótko auto ładujemy w Kańczudze Marma Polskie Folie i uderzamy do Królowej [GB] tam gdzie zawsze, czyli Leamington, gdzie się rozładujemy i załadujemy maszynami spowrotem do Marmy, ale w drodze powrotnej jeszcze mamy doładować coś na Beneluxie. Teraz bardziej obszerny opis ze zdjęciami.

Zapraszam !!! :wink:


Obrazek
A/E - Kańczuga [PL] załadunek i rozładunek
B - Leamington [GB] rozładunek i załadunek
C - Tertre doładunek
D - Rajec Szlachecki [PL] rozładunek



Sobota 26.06

Zaczynamy już z bazy załadowanym, gdyż auto załadowaliśmy dzień wcześniej, a wczoraj nie było sensu ruszać, bo i tak nas to by nie urządzało, bo są już kochaniutkie zakazy. Mamy już sobotę godzina 13.00 wyjeżdżamy z domciu na bazę rozpakować cały ekwipunek i obowiązkowo spiąć ładunek. Uwinęliśmy się z tym wszystkim przed 14.00 więc czekamy jeszcze kilka minut, aż minie zakaz. Punkcik 14.05 ruszamy z bazy do A4 którą pojedziemy praktycznie aż do granicy PL-D. Ku naszemu zdziwieniu w Rzeszowie nie było korków podobnie jak i w Ropczycach coś tam chłopaki krzyczeli na radyjku że w Łapczycy wypadeczek, bo motocyklista wpadł pod autobus, ale do naszego przyjazdu już nie było żadnego zamieszania. Wcześniej jeszcze przy wylocie z Ropczyc spotykamy byłego kolegę z firmy. Wypadek albo mała wpadka był dopiero na światełkach przed zjazdem już na samą autostradę dokładnie ciężarówka zjechała mówiąc krótko do rowu [niżej będzie kilka zdjęć]. Po wpadnięciu na naszą autobahne trasa mijała bardzo szybko do naszej pierwszej krótkiej pauzy 45min. I po 4h 20min jazdy docieramy na Wirka w Katowicach mówiąc krótko jest to bardzo dobry czas, bo nie raz dochodziło się na Orlean za bramkami w Krakowie na 4h 30min, a dzisiaj cały dzień bez korków i w dodatku na zielonej fali. Podczas postoju do taty dzwoni kolega pan Grzesiek z Volva, że będzie przejeżdżał obok gdyż ciągnie do domciu, więc ja biorę sprzęt i biegnę na kładkę zrobić kilka fotek [może zdjęcia szału nie robią, bo się zagapiłem i wyszło, co wyszło. Po powrocie do wozu odpaliłem lapka i zacząłem pisać tę smutną recenzje z trasy – ruszyliśmy o 19.25. Na autostradzie jak to na autostradzie nuda nic się nie dzieje żądnych kierowców jadących pod prąd ani nic z tych rzeczy, pozostaje nam słuchać koncertu ZETki i TVNu na radiu ZET. Do Olszynki coraz bliżej zestaw coraz brudniejszy, więc standardowo jeszcze mycie na Lipianach i dolanie kotłów przed granicą. Dokładnie o północy no może 15 po wjeżdżamy na terminal Olszyna – Forst i kręcimy 24h. Teraz piwko na dobranoc.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Km od startu 648
Obrazek
A - Kańczuga [PL]
B - Olszyna terminal [PL]


Niedziela 27.06

Oj, wstaliśmy coś dopiero o 9.00, ale przynajmniej wyspani. No i wiadomo pasowało, by się odświeżyć i coś przegryźć i jeszcze przepić. Po wszystkich tych czynnościach nie pozostaje nic innego jak odpoczywać. Powoli zbliża się godzina 14.00 czyli GP Europy więc idziemy do baru oglądnąć F1, a przy okazji zjeść obiad który za bardzo dobry nie był, ale to już inna sprawa bo zawsze można było coś samemu przygotować. Na sam wyścig już trochę kierowców wpadło, więc oglądamy wszyscy. Kierowcy doszli do wniosku, że najlepszym wydarzeniem w wyścigu było pokazanie przez realizatora dziewczynek moczących się w basenie na dachu. Po oglądnięciu F1 pora na mundial, czyli pojedynek Niemcy – Anglia i w którym wygrała Polska, ale to już oglądamy u chłopaków na parkingu. Kierowca, który stał obok nas w rajce był bardzo zadowolony z tego wyniku i cały czas mówił normalnie 3liga, ale kto by nie był zadowolony jak on obstawił mecze i wszystkie trafił łącznie z Argentyną która też wygrała i zarobił na tym 750zł. Wszystko było pięknie, ale po tych meczach panowie próbują odpalić konika, a tu niespodzianka, bo nie zakręci jeden i drugi, ale dzięki uprzejmości kolegi z Ukrainy udało się odpalić jednego konia, a potem drugiego. Po tych przygodach jeszcze pogadaliśmy i poszliśmy nuny jako że start o 1.00 .

Obrazek Obrazek Obrazek

Stoimy na Olszyna Terminal

Poniedziałek 28.06

Tak jak pisałem wyżej ruszamy o 1.00 i kierujemy się na Ring Berlina. Po przejechaniu Ringu kierujemy się na NL Venlo. Jak wjechaliśmy na A2 to jazda szła tak cienko, bo co kawałek roboty i zwężki co powodowało korki i trochę traciliśmy na czasie, ale nie było źle. Po 4h 15min robimy pauzę 45min i startujemy. Do Holandii coraz bliżej i pasowało, by kupić winietę wiec zjeżdżamy na Rosemarka i gonimy dalej, jako że poszliśmy na 10h to wpadamy jeszcze kawałek za granicę, dokładnie na pompę Oostrendia gdzie zajechały 2 przepiękne Scanie serii 3 V8 500 po prostu bajka jeszcze tak pięknej 3 nie widziałem, a ten dźwięk i dym wydobywający się z rury, ahh. Jutrzejszy kierunek Dunkierka i prom Norfolk Line na 4.00. Tylko jak tu zasnąć jak temperatura o 18.00 wynosi jeszcze 36C.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Km od startu 785, całkowity 1433
Obrazek
A - Olszyna Terminal [PL]
B - jakiś parking na Holandii [NL]


Wtorek 29.06

No i jednak noc była ciężka, ale przynajmniej się teraz ochłodziło. 00.05 ruszamy na Car Fery Dunkierka Norfolk Line. Tak jak to nocą jazda idzie sprawnie bez problemów. Na porom wjeżdżamy praktycznie jako ostatni o 03.40 oczywiście jeszcze pełno kontroli, ale wszystko ok . Stoimy na DEC 4 i teraz pędzimy na pokład Road King wziąć prysznic i pewnie się zdrzemnąć. Powoli zbliża się nam 6.00 i na horyzoncie już widać białą wyspę więc wychodzimy na zewnątrz porobić kilka zdjęć i czekać, aż dobijemy do rampy. Coś po 6.00 dobiliśmy do portu Dover i zjeżdżamy z pokładu. Nasz kierunek to Leamington, Fosse Way. Pierwsze kilometry do orbitala Londynu szły jak po maśle, ale na orbitalu jak po papierze ściernym i w ten sposób straciliśmy ponad 1h. Między czasie zaczęło jeszcze pokropywać, ale to tak przelotnie. Coś koło 11.00 naszego czasu dojeżdżamy na miejsce docelowe tylko musimy chwilkę poczekać, bo na razie zrzuca się anglik, a my w tym czasie rozpinamy firane, pasy i po tych czynnościach zaczynają nas zrzucać. Po rozładowaniu pora na załadunek i wtedy okazuje się, że może być problem ze zmieszczeniem jednej palety, ale weszła na styk nawet nie było śladu, że wystaje trochę. Pora przedzwonić do spedycji jak z doładunkiem i okazuje się, że mamy ładować w Tertre Belgia nie daleko granicy Francuskiej. Jako że zostało nam tylko z 45min jazdy, wyjeżdżamy tylko z firmy na pobliski parking, bo jak stąd wyjedziemy to nie będzie gdzie stanąć.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Km od startu 567, całkowity 2001
Obrazek
A - gdzieś na NL [NL]
B - Leamington [GB]


Środa 30.06

I kolejna noc była ciężka, choć ta była w Anglii. Ruszamy coś koło 2.00 na port Dover. Dzisiaj jazda idzie wyśmienicie spanie troszkę brało, ale to chwilowe. Oczywiście w Anglii nie mogło zabraknąć mgły, która pojawiła się przed Dover. Na port wpadamy ok. 5.30 i dalej po kolei ważenia itd. Po wszystkich zabiegach wiemy, że łajba będzie o 7.00 naszego czasu i nr. rajki 105. Na poczekalni praktycznie sami Czesi i Polacy, a my pakujemy oprzyrządowanie na prysznic, ja biorę lapka, aparat przy okazji ukradnę trochę prądu na łajbie. Prom dobija, więc biegniemy szybko zająć dobre miejsce tak, aby był dobry zasięg Internetu i gniazdko 230V. Po prysznicu mała kawka posurfowanie na Internecie i sprawdzenie na mapach jak najlepiej jechać na doładunek. Za bardzo nie było, co kombinować, bo jedyna najlepsza opcja to ciągnąc przez Francję A25 tylko nie byliśmy pewni jak tam wygląda sprawa, ale koledzy po fachu, co jeżdżą po Francji powiedzieli, że śmiało możne jechać tylko, że może się tam korkować jako, że są roboty na 25km, ale w tej godzinie co my pojedziemy powinno już w miarę iść. W tę stronę prom płynie przynajmniej tak nam się wydaje, że wolniej. I dalej wychodzimy trochę wcześniej pooglądać widoki, a dokładnie wodę przy okazji mijaliśmy się z kontenerowcem, ale przeszli obok siebie bez problemowo. Zdjęcia porobione i pora zwijać się na DEC 3 bić parę i zjechać z tej łajby. Po zjechaniu troszkę się korkowało przy pierwszych zjazdach, ale to normalne. Jak wpadliśmy na A25 rzeczywiście tak jak koledzy mówili były roboty, ale też tak jak mówili o tych godzinach powinno iść gładko i tak też było. Na załadunek w Tertre dotarliśmy bez błądzenia tylko i tak musimy czekać, bo kasa jeszcze nie wpłacona i dopiero po 1h zaczynają nas ładować i wtedy okazuje się, że ładujemy aż 2 palety jakiegoś kamienia czy coś podobnego do Rajca Szlacheckiego na hutę szkła koło Radomia. Ładunek jak by nie było konkretny i w dodatku całkiem po drodze do domu lepszy już nie mógł być. Jak by tego było mało spedycja kazała ciągnąć na Zgorzelec A4, a później we Wrocławiu odbić na Warszawę my już mieliśmy zaplanowane, że dajemy na Świecko i zjedziemy z góry tak jak Bozia Przykazała, a tu takie suprise. Ładunek spięty, więc ruszamy. Czasu wystarczy nam tak, aby dolecieć na granicę Belgijsko Niemiecką i tak też było. Planowany start północ i za razem kolejna nocka.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Km od startu 640, całkowity 2641
Obrazek
A - Leamington [GB]
B - granica B - D


Czwartek 01.07

Pobudka punkt 00.00 bo start o 1.00. Szybkie śniadanko, czyli jajeczniczka później szybka toaletka i ruszamy w stronę miedzy Zgorzelec. Po 4h robimy przerwę, na której śpimy i nie zrobiliśmy sobie kawy, a skutki wyszły, bo po starcie już po 1h zjeżdżamy na kolejną pauzę tym razem 15min, teraz już od razu robię kawkę jeszcze przemycie szyb i ogień bo km jeszcze hoho, a czasu ubywa. Jazda szła nawet fajnie wpadliśmy na nowy odcinek A4 gdzie szło się jak po stole, ale później już stara A4 z nierównościami i zakazami wyprzedzania. Do granicy coraz bliżej i po drodze mamy jeszcze 3 łapanki po parkingach pełno aut PL, a kierowcy zakładają pasy my przejechaliśmy bez problemów pewnie dlatego że gwiazdę wyczyściłem wcześniej haha. Godzina 13.00 jesteśmy już na Żarskiej Wsi Bp’isko. I dalej szykuje nam się nacko, bo start na 1.00 niby tylko 500km ale w Polskich warunkach z 6, 7h trzeba liczyć. Teraz oglądamy film na lapku, a po tym idziemy się odświeżyć na Bp’isko. Teraz idziemy nyny, bo dalej będziemy robić pauzę po pauzie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Km od startu 780, całkowity 3422
Obrazek
A - granica B-D
B - Żarska Wieś


Piątek 02.07

Jak to miło wyspać się już na swojej Polskiej ziemi. Teraz standardowe procedury i start da A4 kierunek Wrocław. Jeszcze po drodze tankowanie na Bp’isku w Krapkowicach. Mamy już przed sobą Wrocław więc siadamy na pasa i zjeżdżamy z autobahny i pytamy na radyjku jak to teraz przejechać bo wszędzie rozkopane oczywiście od razu jeden z kolegów nas poprowadził i po 30min wyjeżdżamy z Wrocławia. Całe szczęście że jechaliśmy w nocy bo w dzień to pewnie tam jeden wielki stau i stanie z 3h. I co teraz, kierunek Warszawa cały czas S8, a później na DK12 Lublin. 8.30 jesteśmy w Radomiu i pytamy gdzie ta huta TopGlass jest i odzywa się na radiu kolega co jeździ tam na co dzień i wytłumaczył wszystko co i jak. O 9.00 jesteśmy na rozładunku tych 2 palet i po wykręceniu pauzy 45 ruszamy w stronę domu czyli na Lublin potem Sandomierz itd. Czas się kończy i stajemy na pompie w lesie za miejscowością Drezno. Niby do domu rzut kamieniem, ale nie ryzykujemy bo inspektorzy co kawałek, a tarczki na koniec tygodnia nie ma co psuć. Wykręciliśmy 11 i o 21.00 start jeszcze przed końcem zakazu ale wracamy zza granicy i mamy roczną więc no problem. Coś koło północy docieramy do domu, a z rana o 6.00 to już w sobotę pojedziemy zwalić maszyny do Marmy w Kańczudze. I to by było na tyle z tej trasy mam nadzieję, że nie długo będą kolejne.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Km od startu 552 całkowity 3950
Obrazek
A - Żarska Wieś [PL]
B - Rajec Szlachecki [PL]
C - Kańczuga [PL]


Podsumowanie taj krótkiej wyprawy.

Ogólnie trasa nie była zła tylko ten załadunek na Belgii tymi dwoma paletami coś jak DHL i powrót jakąś trasą nie z tej ziemi, a tak wszystko szło gładko no może jak by nie ta jazda nockami, ale to idzie się przyzwyczaić. 7 dni prawie 4000km tam całkiem, całkiem.. Opis taki smutny, ale to początek następne będą lepsze. Zdjęcia również bez szału bo jeszcze nie opanowałem aparatu, ale pracuje nad tym.

Była to ostatnia trasa w firmie następne będę pewnie w sierpniu może wcześniej.

Jeśli komuś się chciało czytać te moje wypociny wraz z oglądnięciem tych badziewnych zdjęć to bardzo dziękuję i mam nadzieję, że katastrofy nie ma


Pozdrawiam Damian. :wink:


Ostatnio zmieniony 05 lip 2010, 19:25 przez damii08, łącznie zmieniany 2 razy.

Post Wysłano: 04 lip 2010, 16:02

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 30 gru 2005, 20:54
Posty: 213
Samochód: FSC Żuk A11B+Schmitz 1995r
Lokalizacja: Sobienie Jeziory WOT

Miło sie czyta ;), a zdjęcia najgorsze oczywiście też nie są.
Czekam na następną część "wakacyjnych przygód"

Pozdrawiam 8)

_________________
Ale pompa już pękła!


Post Wysłano: 04 lip 2010, 16:53
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 12 lis 2006, 21:41
Posty: 1886
Samochód: Renault Premium / Range T
Lokalizacja: PL-UE

Świetna relacja, wyśmienite zdjęcia! Nie mam nic więcej do powiedzenia :mrgreen:

_________________
B O B i

Tiry na tory, pociągi na drogi, tory na traktory, traktory do obory.


Post Wysłano: 04 lip 2010, 19:20
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 29 kwie 2010, 15:56
Posty: 7
GG: 1437354
Lokalizacja: Wrocław/Psary

Z przyjemnością czyta się Twoje recenzje. :)
Zdjęcia znakomite.
Opis także znakomity. :D

_________________
"...Od tego jeżdżenia miekną nam serca..."


Post Wysłano: 04 lip 2010, 19:34
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 11 sty 2008, 20:53
Posty: 9
GG: 9776535
Lokalizacja: Rybnik

Fajna relacja :) opis bardzo fajnie się czyta :) zdjęcia też niczego sobie :D

_________________
www.truckservice.prv.pl


Post Wysłano: 04 lip 2010, 23:40
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 07 kwie 2008, 14:16
Posty: 362
Lokalizacja: Leszno

Świetna fotorelacja, ale wyłapałem kilka literówek i gdzieś tam się pojawiło "wziąść", a nie "wziąć" :D


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Maateusz i 82 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: