hej
ja co prawda egzamin na prawko (C) mam za sobą już jakiś czas, to nigdy nie zapomnę towarzyszącego mi stresu... masakra...
i najlepsze jest to, że nie stresowała mnie sama jazda. Wzrok wpatrujących się we mnie 15 chłopa, kiedy czekaliśmy pod salą na egzamin teoretyczny (+ konspiracyjne szepty w stylu: czy ta siksa czasem nie zabłądziła) były straszne.
Po teorii egzaminator powiedział "zapraszam panów na plac... eee tzn. państwa" przy czym spojrzał na mnie wymownie.
Na placu istny pogrom. Ten najechał na linie, ten nie dojechał na łuku jak trzeba, itd itd...
I moja kolej. Mało nie zemdlałam
ale w końcu wdech - wydech, wdech -wydech i jeedziemy
Udało się. Plac zaliczyłam, chociaż pamiętam to jak przez mgłe. Kazał mi czekać, aż załatwi resztę Panów... Jak ruszyliśmy w miasto, to oddało mi od razu. Pomyślałam, że już teraz nie odpuszczę. Próbował mnie wpakować pod wszelakiej maści zakazy, ale nie dałam się
Słowa "WYNIK EGZAMINU POZYTYWNY" do tej pory pamiętam doskonale... Dodał też, że dobrze się zapowiadam, co uznałam za cudny komplement
Miałam ochotę rzucić się na tego dziadka i ucałować, ale powiedziałam tylko "dziękuję"
Udało się za pierwszym razem
PS kolor może być? pomyśłałam, że tak będzie miło...
Trzymam kciuki za wszystkich na placu boju!
Pozdrawiam
LULKA