Cytuj:
Przedstawiać swoje zalety, a nie wady (nie mam tego, tego i tego, w sumie to niczym nie jeździłem, nikt mnie nie przyjmie, w sumie to gdzie są drzwi?) Trzeba przekonać pracodawcę, że dasz radę.
Przychodzi 18-latek po kwalifikacji na którą zarobił na zbieraniu jabłek, na budowie, albo na myjni (albo, co gorsza, z PUP) i mówi, że "szybko się uczy". Jak dla mnie, to jest pierwszy do odstrzału. Trzeba być realistą i wolałbym, aby delikwent wiedział, gdzie ma słabsze punkty i się z nimi podzielił. Czego nie rozumie, czego się obawia. A nie, sypnie, że on wszystko zrobi, a na pierwszym małym problemie się wyłoży i nie wie, co zrobić. Grunt, jeśli jeszcze zadzwoni i się zapyta co robić, gorzej, jak podejmie kolejną głupią decyzję i jeszcze bardziej się wpieprzy w bagno. Tyle, jeśli chce się, żeby dzieciak wyszedł na ludzi. Bo równie dobrze można powiedzieć, że tyle kursów narobił, to powinien wiedzieć co i jak i nie ma prawa o nic zapytać. Ale czy o to chodzi?