a więc wczoraj wróciłem, jechałem swoją osobówką
wyjechalem we czwartek o 12 z Warszawy a o 16 zameldowalem sie na przejsciu w Dorohusku
najpierw kontrola po polskiej stronie - formalnosc, minuta i po sprawie
jade dalej, kolejki na ukrainskiej stronie nie ma, czekam 3 minuty, patrze ze samochodów przede mna praktycznie nie kontroluja - otwieraja bagażnik i wsio
podjezdzam ja, dwóch panów mnie kontroluje, pytania co wioze, gdzie jade i po co. pytaja czy wioze kokaine, amfetamine, jakies leki. no tak, bo przeciez im powiem
nic nie wioze, jade turystycznie do znajomej do Łucka, sprawdzaja na koncu numery silnika, ok. poszło jakoś. okienko jedno, drugie, znow pytanie gdzie i po co, co wioze, karteczki podbite jade na szlaban, oddaje karteczke i jestem na ukrainie.
Jade droga M07, pare kilometrów za granica przystanek GAI - zagapilem sie opowiadajac kolezance co i jak na granicy, jechalem 100 a bylo 50/60. Szczesliwie byli czyms zajeci i mnei nei zatrzymuja, dalej juz uwazam, zapada zmrok. Droga do Kovel bardzo dobra i pusta, 100/110 gnam bezproblemowo. Niestety od Kovel M19 juz duzo gorsza, do tego noc, sporo samochodow i oslepiajace swiatla a ja patrze tylko na dziury, dziur jako takich nie bylo ale sporo garbów, koleiny, powoli 70 to max na co mnie stac niskim autem
dojezdzam do Łucka, drogi w miare ok choc niestety tu i tam duze duze dziury, w jedna wpadlem to myslalem ze po kole.
zero namalowanych pasów, drogi szerokie ale nei wiadomo czy to jeden czy dwa pasy. kultura kierowcow no coz...bez wiekszych jaksi zastrzezen na tyle co zobaczylem, piesi tylko jakby boja sie przechodzic na przejsciach dla pieszych. i jeden Navarą wyprzedził mnie na przejezdzie kolejowym..
Wczoraj powrót, wyjezdzam z parkingu ( strzezony - 30 hrywien za postoj czw-ndz ), jade na Okko po ON. Tankuje 42l - 420 hrywien. Az chce sie jezdzic.
Ruszam o 15, droga w dzien Łuck-Kovel M19 wyglada lepiej i jedzie sie lepiej, ruch mały ale jade juz sam i troche boje sie GAIów, po paru kilemtrach osmielam sie i jade szybciej - 80/90 poza miastem, w miescie trzymam 60 a przez cala droge staram się jechac bezposrednio za kims. wjezdzam na M07 juz w strone granicy, samochodów jak na lekarstwo, droga droga a wokół paktycznie nic, policji szczesliwie tez nie. 20km przed przejsciem wyprzedza mnie mercedes na PL numerach, jade za nim, najwyzej jego pierwszego zgarną, znak traffic police, zwalniam do 50, szczesliwie stoją po drugiej stronie...juz prawie granica, celnik/policjant blisko granicy za zakrętem kuca i patrzy jakby pod samochody nadjezdzajace na przerjsce. po co ? nie wiem.
kolejka mała, celnik zaprasza mnie do siebie, pyta skad jade, po co bylem, patrzy w kufer, otwieram mu swoja torbe podrozna, bierze kosmetyczke ale zaraz odklada, pukaja w koło i wsio. mozna isc do okienek, tam pytanai co wioze, ile, skad i po co. wsio normalnie, karteczka podbita, wyjezdzam na polska strone. kolejka mala, chwile czekam i wjezdzam. celnik patrzy w papiery, pyta co wioze. nic, mozna isc do okienka. pyta w okienku co wioze, nic, ile paliwa mam mniej wiecej ? bak 45, moze 35 ? ok, mozna jechac, szlaban i jestem w Polsce.
Dorohusk>Chelm>Lublin>Puławy>Radom>Warszawa
tak sporo po Polsce nie jezdze, ale te krajówki nasze naprawde w niezlym stanie jak jechalem, szkoda tylko ze jeden pas, ale mozna smialo te 100/110 jechac i nie patrzec ze dziury itp.
Jak widac przezylem, łapówki nigdzie nie zaplcilem, ale tez nie chcialbym miec z GAIami do czyneinia, tego w zasadzie balem sie najabrdziej choc mowia ze jak wszystko ok z autem i papierami to nie maja prawa nic zrobic...tak mwoia Ukraincy ale..