Cytuj:
Teraz zostane pociśnięty że prawy fotel, że baran że tak robię, ale wbijam w to. Jeśli jeżdzę autem mojeg taty i wspólnie pracujemy na firmę i dokładamy wszelkich starań żeby auto było sprawne, to ja w tygodniu jeżdze i pracuje a weekend jadę do kolegi na warsztat (oczywiście nie zawsze tylko jak trzeba) podnoszę kabine zmieniam filtry, pomagam mu naprawiać rzeczy, które wymagają tego i czuje że tak trzeba bo jest to auto nasze, rodzinne rzec by można i w moim tez interesie jest to, aby ono jeździło i zarabiało bo inaczej mama w domu nie będzie co miała włożyć do gara. A Ci co pracują od Pon do Pt i w weekend kluczyki wrzucają do szafki to pozazdrościć, a ich szefom pogratulować cierpliwości.
przecież to normalne że jak jeździsz u siebie to musisz dodatkowo zadbać o sprzęt,
ja kiedyś pracowałem u takiego gościa, gdzie było ustalone że czasem będzie coś pogrzebać przy aucie w sobotę, zrobiłem to raz, drobne sprawy typu przesmarowanie itd. za parę godzin dostałem 100zł, ale stwierdziłem że nie więcej nie będę się w to bawił, nie chcę tej stówy, wolę po tygodniu mieć wolny weekend. W ostatniej firmie której pracowałem, zestawem jeździłem pod dom, na 10 weekendów 9, w domu, auta świeże, po wyjściu z auta nic mnie nie interesowało, od tego był serwis, nawet kół zapasowych się nie woziło, myjnia raz w tygodniu, z samej myjni żarcia nie do przejedzenia. Dla mnie tak powinna wyglądać praca kierowcy, oczywiście jeśli ktoś jeździ na dłuższe wyjazdy to inna sprawa, ale ja zazwyczaj PL-D-PL - w 70%
wiadomo że od razu dobrej roboty się nie znajdzie, ale jazda 9 tygodni to nie jest normalne, przez takich ludzi jest gorzej , bo pokaże że może, to później inni, więc pensja zostaje a warunki coraz gorsze. To daje do myślenia szefom, że zawsze znajdzie się jeleń który tanim kosztem zrobi ciężką i ujowa robotę.