Ostatnio na radyjku nad ranem wołają że kierowca do zabrania, ile mogłem to podwiozłem, dziadkowi zepsuł się tir na morzem a był z końca Bieszczad (podobno), gadki że w naszych stronach to ludzie są jeszcze dobrzy itd, ble ble te z innych miastów to złe som.
Bidok rok do emerytury a takie życie ciężkie itd. i nawet kawy mi nie kupi bo zostało mu 2.60 zl mówi. Co on zrobi nie ma pieniędzy nie ma od kogo a głodny itd. Potem jakoś autobusami musiał się dostać więc mówię ok masz 100zł i mi odeślesz. Z szacunku do starszych i że kolega po fachu myślę szkoda człowieka, nie spał po nocach i takie sytuacje. Dziękował, mówił że zaprosi mnie w góry wziął tel. a nawet wizytówkę mu dałem, no i nie zadzwonił i pieniędzy nie wysłał, a miał jak tylko przyjedzie. Choć w jednym nie kłamał, to na bank był KIEROFCA
Także dziadku co Ci mogę powiedzieć jak mnie czytasz, żyj sobie żyj i wypchaj się tą stówą, ale jak Ci jeszcze staje to życzę żeby nie stawało... ooo.
Też z dwa lata temu miałem podobną sytuację. Pożyczyłem kierowcy kasę i wziął ode mnie numer telefonu i potem nic. Aż nagle gdy zapomniałem o sprawie zadzwonił telefon i powiedział że zostawił kasę u ochrony na parkingu gdzie trzymałem wówczas Tira. (znany parking w Gdyni). Gośc oddał i to nawet z nawiązką.