Cytuj:
A z takich mieszkań zostanie na Fiata Pandę i kawalerkę we Wrocławiu?
Nie zapomnij o pilocie, który wstrzyma ruch jak trzeba cofnąć.
Jesteś infantylny Długi. Krążysz jak Ula koło c$#la
Ale muszę Cię zmartwić, możesz strzelać sobie ile chcesz, a i tak nie trafisz, bo nie pojmujesz tego, że ktoś spoza zarejestrowanych użytkowników mógł te publiczne wypociny czytać. Tak tak, wszelkie Ciec#$#*@$, cofanie w asyście, super plusy, chwalenie się jakie to wyniki stawia się na wadze i inne aferki są ogólno dostępne, dla ludzi którzy tu trafiali przypadkiem, w poszukiwaniu czegoś, a trafiali akurat na wybicie szamba. Swoją drogą niezły kabaret czasem jest, taki idealny na miarę dzisiejszego społeczeństwa masowego
Cytuj:
morawiecki, może jeszcze dopisz, że możesz od zaprzyjaźnionego księdza coś kupić za guziki. Gdzie można kupić nowy zestaw za 500 tysi? Kreatywna księgowość? Cena mieszkania z jakiegoś zadupia, a czynsz z Wawy? Sprawdź sobie czy czasami na lokacie z miliona złotych odsetek nie dostaniesz co miesiąc tych 4 tysi. Bo na razie to pieprzysz jakieś banialuki rodem z poradnika działacza pisu
W czym masz problem, co CI się nie spina, proszę jakieś liczby, czy namiastkę popełnionego rachunku, a nie czcze szczekanie. W czym jest problem?
Nową markę budżetową można zakupić w okolicy 80k EUR. Firankę za 20k EUR z hakiem. W dużym zaokrągleniu koło pół bani netto. To, że niektórzy brali nowe kanie na górce, to jest ich problem, nie mój. To samo z nieruchomościami. Jak ktoś kupuje (i widzi cały rynek nieruchomości przez pryzmat) mieszkanie w stolicy od dewelopera, ma ręce w kieszeni i wykańcza go na połysk, kredytując się pod sufit, no to jest amebą i tyle. Biznes jak biznes. Stanowisz książkowy przypadek osobnika typu ignorant, niedopuszczającego do wiadomości czegoś spoza swojego kręgu.
Nie piszę tego po to, żeby tu z kimś dymić, tylko taka jest smutna prawda. Sam dopóki siedziałem w transporcie, to miałem spatrzone spojrzenie na rzeczywistość. Wystarczy wyjść z tego gnojownika na chwilę na zewnątrz i zaczynasz sam do siebie się z tego śmiać. I o ile sami Panowie, we własnej branży nie zacznie zmian, to dalej będzie jak jest. Zamiast wywalać pół bani (i więcej) netto na nowy zestaw, kup za to sensowną nieruchomość i bierz z niej kase. Nie dość, że to co wydałeś stale rośnie (nieruchomość rośnie na wartości, a zestaw z każdym dniem traci), to jak przeliczyć miesięczny dochód (nawet nie biorąc pod uwagę różnicy we wzoroście/utacie wartości) no to można się "zdziwić". Ale do wielu to nie dociera, czują ból dupy, że za tą samą kasę (inwestując ją) można mieć spokój i robić niewiele, a nie ciągle użerać się z branżą i po 5 latach na nowo napędzać bańkę kolejnym finansowaniem kolejnego zestawu. Niektórzy muszą mieć w życiu problemy, poczucie męczennika narodu/branży, dopiero wtedy gdy ktoś taki zarobi jakiś ochłap, to czuje że krew krąży mu w żyłach