Ekologia ma sens, jeśli nowe normy są wdrażane w miarę rozwoju technologii, a nie odwrotnie - jak to się dzieje w tej chwili. Jajogłowy urzędnik wymyśli sobie, że w tym i w tym roku samochód będzie mógł produkować tyle i tyle, tego i tamtego, a producenci silników muszą pompować ciężkie miliardy żeby wprowadzić technologie spełniające jego zachcianki.
Ciężkie miliardy na rozwój technologii, ciężkie miliardy na pro-ekologiczne akcyzy i podatki. Świat się rozwija, a Europa cofa i oddycha smrodem, który emitują inne kontynenty.
Do tego kwiatki typu "ekologiczne świetlówki" z zawartością rtęci przy jednoczesnym zakazie stosowania termometrów rtęciowych. Tak, tak - tu na pewno chodzi o środowisko. Ogromny przepływ gotówki przez ręce ludzi, którzy o tym decydują, na pewno nie ma z tym nic wspólnego. 
Gdzie zobaczysz całe place ciężarówek i osobówek czekających na załadunek na statek w kierunku Afryki gdzie te pojazdy przejdą "recykling" 
i dostaną nowe życie na tamtejszych drogach