wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://fox.wagaciezka.com/ |
|
Awaria za granica http://fox.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=39428 |
Strona 2 z 3 |
Autor: | Lukassz [ 07 kwie 2013, 15:24 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Cytuj: Orys my mówimy o autoryzowanych serwisach w Hiszpanii. Które często gęsto wyglądają jak stodoła.
Może Cię to zdziwi, ale nie tylko w Hiszpanii takie są. Często jest tak, że jeśli na jakimś zadupiu jest firma, która ma dość dużą flotę, a do najbliższego serwisu jest dzień jazdy, otwiera własny warsztat we współpracy z dealerem, który dzieki temu staje się autoryzowanym warsztatem świadczącym usługi dla tych kilku innych ciężarówek tej marki które jeżdżą po okolicy. Własnie w takim warsztacie sztukowali mi lusterko od Volvo do DAFA (bo był to warsztat Volvo). A poza tym temat wątku jest "awaria za granicą" a nie "autoryzowane serwisy w Hiszpanii które wyglądają jak stodoła". Ostatni raz jak jak sprawdzałem to Hebrydy nie leżały w Polsce, więc wydaje mi się, że wpis pasuje. A poza tym pokazuje, że drutowanie i łatanie "aby dojechać" to nie tylko w Polsce. Ja wiem, że Ty się chcesz bardzo znowu poczuć wazny i pokazać mi, gdzie moje miejsce, boś wielki moderator, ale daj se na luz, co? |
Autor: | orys [ 07 kwie 2013, 16:21 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Ty może również? Bo zaraz będzie afera na pół forum z powodu 'bo ja wiem lepiej co autor miał na myśli'
Miałem Ci coś odpisać, ale przecież to Ty musisz mieć ostatnie słowo, więc faktycznie, byłaby tylko afera. Więc zmieniam to i niniejszym piszę "ale mi przygadałeś, aż przysiadłem, jestem pod wrażeniem". Mam nadzieję, że to zakończy ten offtopic |
Autor: | Lukassz [ 07 kwie 2013, 16:37 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Cytuj: Ty może również? Bo zaraz będzie afera na pół forum z powodu 'bo ja wiem lepiej co autor miał na myśli'
Miałem Ci coś odpisać, ale przecież to Ty musisz mieć ostatnie słowo, więc faktycznie, byłaby tylko afera. Więc zmieniam to i niniejszym piszę "ale mi przygadałeś, aż przysiadłem, jestem pod wrażeniem". Mam nadzieję, że to zakończy ten offtopic |
Autor: | krzysiekjx1 [ 07 kwie 2013, 20:19 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
się chłopaki zaś napinają (patrz powyżej ) a wracając do tematu to z tym radzeniem sobie z awarią to zależy od punktu siedzenia jako kierowca,którego szef wychodzi z założenia że fabryczny klucz do kół jest wystarczającym wyposażeniem w aucie, a posiadanie ubrania roboczego jest obowiązkiem pracownika (sam ma sobie kupić) to co by się nie wydarzyło to należy wykonać telefon do właściciela pojazdu i zapytać go co masz zrobić teraz bo jest problem..... a dlaczego???? bo mi za to nikt nie płaci wiec po co ja mam się ubrudzić??? to takie leniwe stanowisko bo gdy problem dotyczy własnego auta spojrzenie jest zgoła odmienne i wtedy własnymi siłami staramy się doprowadzić auto do stanu sprawności umożliwiającej kontynuacje jazdy - wiadomo że najlepiej do bazy |
Autor: | Cyryl [ 07 kwie 2013, 20:30 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: się chłopaki zaś napinają (patrz powyżej )
jak wiele razy pisałem ja kierowcę widzę jako fachowca, więc niezależnie od tego co ode mnie wymaga szef, zawsze trzeba zadać sobie pytanie: czy zrobiłem wszystko co w mojej mocy posiadając środki jakie miałem, aby zapobiec awarii lub ją usunąć.a wracając do tematu to z tym radzeniem sobie z awarią to zależy od punktu siedzenia jako kierowca,którego szef wychodzi z założenia że fabryczny klucz do kół jest wystarczającym wyposażeniem w aucie, a posiadanie ubrania roboczego jest obowiązkiem pracownika (sam ma sobie kupić) to co by się nie wydarzyło to należy wykonać telefon do właściciela pojazdu i zapytać go co masz zrobić teraz bo jest problem..... a dlaczego???? bo mi za to nikt nie płaci wiec po co ja mam się ubrudzić??? to takie leniwe stanowisko bo gdy problem dotyczy własnego auta spojrzenie jest zgoła odmienne i wtedy własnymi siłami staramy się doprowadzić auto do stanu sprawności umożliwiającej kontynuacje jazdy - wiadomo że najlepiej do bazy tak jak wymagamy od lekarza, aby zrobił wszystko co w jego mocy dla naszego zdrowia lub naszych najbliższych, niezależnie od kontraktów, systemów i biurokracji. kiedyś w pracy mój kolega poszedł do szefa aby załatwić sprawę swoim zdaniem wymagającą załatwienia i w sposób jaki uważał. wywiązała się awantura, szef wkurzył się na niego, ale ustąpił. kolega wychodząc uśmiechnął się: zebrałem joby, ale sprawa załatwiona. później, gdy emocje opadły i czas pozwolił na lepszą ocenę, szef przyznał mu rację. i teraz nasz wybór czy będziemy postępować jak wymaga zawód i nasze sumienie, czy jak nam wygodnie. to będzie rzutowało czy będziemy postrzegani jako fachowcy pełną gębą, czy jako wyrobnicy. |
Autor: | Wilk 09 [ 07 kwie 2013, 21:15 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Zastanawiałem się jak rozwinie się ten temat i czym różni się awaria w kraju czy za granicą. Bo dla mnie to nie ma znaczenia wszędzie jest jednakowo. W tym wszystkim trzeba się zastanowić jeszcze czy awaria nie była spowodowana naszym zaniechaniem, niedbalstwem na bazie firmy (celowe, z braku wiedzy, czy nie chęć ze strony szefostwa do napraw). Co do usuwania awarii są dwie drogi. Pierwsza z nich to telefon do właściciela firmy że doszło do awarii która uniemożliwiła dalszą jazdę (bardzo dobrze jest gdy potrafimy już przez telefon podać przyczynę awarii). W moim wypadku praktyka nigdy nie stosowana w większości firm których pracowałem to radzi sobie sam (chyba że padł silnik na amen lub strzelił most). Łatwo jest pisać na forum że nikt nam za to nie płaci, ale jak staniecie w zimie i mrozie mając drobną awarię i wyczekacie się 8- 12 godzin na przyjazd mechanika, który ma mniejszą wiedzę niż wy to następnym razem się zastanowicie. Druga to telefon do firmy że jest awaria i aby zmienili termin rozładunku lub przysłali pojazd zastępczy. A awarię usuwamy we własnym zakresie o ile jest to możliwe. Co do wyposażenia w samochodzie to podstawowym ekwipunkiem w takiej sytuacji są: zestaw kluczy i śrubokrętów, kombinerki, młotek, łom, taśmy mocne, taśmy izolacyjne, drut miękki, benzyna ekstrakcyjna, środek odrdzewiający, czyściwo, oraz zestaw wsuwek i bezpieczników, mocne węże gumowe to takie podstawowe elementy i trochę sprytu (nie zawsze to wszystko pomorze bo jeśli urwie się element nośny pojazdu to należy wezwać pomoc drogową bez względnie). Co do usterek jakie usuwałem na drodze to szkoda wszystkich opisywać podam takie trudniejsze: naprawa chłodnicy oraz węży, naprawy skrzyni biegów, naprawy układu hamulcowego czyli odblokowanie bębnów etc; zjechanie oraz naprawienie złamanego resora (trzy pióra strzelone na jednym z podłożonym klockiem drewnianym zjechałem na bazę) oraz kilka razy naprawa układów wydechowych, mocowań zbiorników, skorodowanych drzwi które odpadły itp. Wystarczy chodzi mi o to że jeśli umiecie sobie sami naprawić pojazd to poradzicie sobie czy to w kraju czy zagranicą. Lub jak to inni napisali w lepszych firmach nie będziecie się brudzić wszystko za was zrobią ( ale też nie spodziewajcie się wysokich zarobków). Pozdrawiam Wilk 09 . |
Autor: | MechanikSochaczew [ 07 kwie 2013, 21:24 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
W Polsce też sie po parkingach robi, ba noc stryków stary początek a2 i turbina w dafie na awaryjnym Kierowca nawet taki co nic nie umie, chociaż na wyposażeniu powinien mieć 10, 13, 17, kombinerki i stripsy. Kiedyś dzwonił do mnie kierowca, rozmowe rozpoczyna od "powietrze syczy pod blachą na skrzyni, nie przebija" Mówię mu to odkręć (klucz 13 w dafie 6 śrub) "nie mam czym" i koniec roboty. |
Autor: | kłaliti [ 07 kwie 2013, 21:30 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Ja wracałem bez rozrusznika z Lyonu.Zapalił się pod rampą,towar zrzuciłem ( juz zdarzylem załadować 8epal do angli) odpaliłem na biegu z pomocą magazynierów,pojechałem na warsztat i w 3 miejscach kolejka na 6dni. Auto nie było na gwarancji. Znalazłem parking,stanąłem na Gorce (aby moc potem odpalić). Przestałem 2 dni,znaleźli powrót do domu przez Czechy i Austrię. Załadowałem we Francji w Austrii zrzuciłem i Czechy załadowałem. Cala trasa bez wyłączania silnika nawet do tankowania ;/. Następna akcja to pompka sprzęgła w pedale padła,kupiłem nowa założyłem i znowu padł ale w ten sposób,że nie odbijał pedał ( nikogo nie chce obrazić) i sprzęgło brało tylko 2cm przy końcu. przywiazalem sznurek i tak odbijalem pedał aż do bazy. Aha wracałem tak z Edynburga okazało się potem ze płyn był zabrudzony i psuł pompkę Fiat ducato. |
Autor: | MechanikSochaczew [ 07 kwie 2013, 21:46 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Do mnie kiedyś przyjechała daf z Kudowy, z uszkodzonym sprzęgłem. Niektórzy wiedzą jak tam trasa wygląda. Wieczorem dostałem telefon że padło sprzęgło, nastawiałem się na poranny wyjazd. Rano wstaje przyjechał. Szacun dla szofera. Premiumka z olsztyna z zatartą skrzynią na 7 biegu miała tylko jeden bieg |
Autor: | orys [ 07 kwie 2013, 23:46 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: się chłopaki zaś napinają (patrz powyżej )
Co poradzisz, się taki pokazał, się mu styl moderacji niepodoba i to mówi zamiast ogon pod siebie podkulić, trzeba go do pionu ustawić, bo nie będzie tu wyspiarz się żalił że go uniżają (?) Cytuj: a wracając do tematu to z tym radzeniem sobie z awarią to zależy od punktu siedzenia jako kierowca,którego szef wychodzi z założenia że fabryczny klucz do kół jest wystarczającym wyposażeniem w aucie, a posiadanie ubrania roboczego jest obowiązkiem pracownika (sam ma sobie kupić) to co by się nie wydarzyło to należy wykonać telefon do właściciela pojazdu i zapytać go co masz zrobić teraz bo jest problem..... a dlaczego???? bo mi za to nikt nie płaci wiec po co ja mam się ubrudzić???
No ale z drugiej strony, była tu już taka dyskusja (i pewnie niejedna). Ja mogę żarówki zmienić, jakieś tam drobne pierdoły, ewentualnie coś tam podrutować drugorzędnego, jeśli na bezpieczeństwo nie wpływa... Ale dlaczego mam włazić pod auto i wszystko robić sam? Tu nawet nie o to chodzi, że mi za to nie płacą, tylko o to, że ja przecież nie muszę umieć. 3/4 z opisanych tu przypadków to bym nawet nie wiedział gdzie patrzeć. To juz nie te czasy z Marka Hłaski, że się tłoki na mrozie wyjmuje, żeby dojechać. A będzie jeszcze "gorzej" pod tym względem - do nowoczesnych aut już się bez komputera nie podchodzi... A w niektórych to już wręcz nawet jak ktoś chce, to się nie da. Np. ja z Citroenem Dispatchem kiedyś do serwisu jechałem żeby żarówkę wymienić, wszyscy próbowali, łącznie z dziewczynami z biura co mają małe ręce i po prostu nie ma dostępu - w serwisie pewnie mają do tego jakieś sprzęt... Tak na dłuższą metę to wiadomo, ze trzeba szefowi pomóc jak się da - szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ceny w serwisach zagranicznych (niedawno robiłem w aucie coś co w Polsce by mi zrobili za 350 złotych robocizny, ale że z ubezpieczenia było robione, to zrobiłem tutaj - 890 funtów), ale z drugiej strony troszkę sami sobie robimy krzywdę, zgadzając się na takie druciarstwo i prowizorkę i jazdę w męce i nerwach czy nie strzeli przez pół Europy... Pewnie się narażę, bo się niektórym niepodoba, że się na wyspiarskie standardy powołuję, ale u mnie w firmie jak coś poważniejszego się gdzieś dalej stanie, to auto do serwisu a kierowca do hotelu - a jak się sprawa przedłuża, to albo go zgarnie ktoś z naszych jak jest w pobliżu, albo samolotem do domu leci. NIe orientuję się dokładnie, czy to leci w koszta firmie, czy idzie z ubezpieczenia (mamy takie specjalne assistance na light commercial vehicles), ale w sumie też jak ja jestem tylko kierowcą to mi to różnicy nie robi... I moim zdaniem tak powinno być. Ja jestem zatrudniony do konkretnej roboty - przewieźć towar z A do B dbając o auto i wykonując drobne prace obsługowe. Jak się nie da, to ja mogę spróbować czy czegoś tu nie poradzę, tak jak Cyryl mówi, ale nie muszę umieć. Oczywiście, nikt mi nie broni umieć - ale wtedy jestem zatrudniony nie jako kierowca, tylko jako kierowca-mechanik i odpowiednio lepiej zarabiam. Ja na przykład sporadycznie służę w firmie także jako tłumacz - i odpowiednie bonusy mnie za to spotykają. Innymi słowy - jeśli ktoś jest także mechanikiem, to git, ale to powinno być czymś ekstra a nie należeć do podstawowych obowiązków. |
Autor: | Cyryl [ 08 kwie 2013, 7:05 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Cytuj: się chłopaki zaś napinają (patrz powyżej )
Co poradzisz, się taki pokazał, się mu styl moderacji niepodoba...jeżeli są jakieś konkretne zarzuty, trzeba o tym napisać i starać się to poprawić, a jak nie to trzeba się z tym pogodzić. |
Autor: | MechanikSochaczew [ 08 kwie 2013, 11:16 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Od kiedy pamiętam Orysowi jest zawsze źle. Był by moderatorem to narzekał by na użytkowników. On jest wielki wyspiarz, z typowo polskim podejściem. Mówisz że w polsce jest patolka. Dlaczego nie wrócisz do kraju, nie otworzysz firmy, będziesz ganiał do serwisu kierowców żeby dolali oleju, wymienili żarówkę, dopompowali koła, stawiał hotele. Taki błyskotliwy jesteś do pokaż jak się prowadzi firmę... Twoje wywody o hotelach, serwisach z byle pierdołą, robią z ciebie sierotę... |
Autor: | Cyryl [ 08 kwie 2013, 13:23 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
moim zdaniem sprawa wygląda tak: możecie się koledzy nie lubić, ale załatwcie to między sobą w jakiś inny sposób np. na PW. przenoszenie własnych sympatii na forum jest fajne, ale antypatii już nie. |
Autor: | igoR84 [ 08 kwie 2013, 13:32 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
jakieś 5lat temu w południowych D, padło mi wisko w Actrosie, troche podjazdów tam jest, no i przy okazji lato, o ile przy jeździe po płaskim wisko nie odgrywa większej roli, to przy podjazdach było już gorąco, i to dosłownie. Sama wymiana wiska to prosta sprawa, ale trzeba je mieć, lub odwiedzić serwis, więc co podjazd szyby w dół, ogrzewanie i wiatrak na maxa i jedziemy auta na szczęscie nie zagotowałem, a ja po tej saunie jakiś zdrowszy byłem |
Autor: | Bald [ 08 kwie 2013, 13:58 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
W D przy pękł mi przewód od wspomagania, zalałem hale i ulice. Przewód i olej przywiózł mi z kraju kolega i wymieniłem. W centrum Berlina oberwało na naczepie okładzine z klocka i została sama blacha . Zaślepiłem zacisk. W styczniu trasę na zagłębie zrobiłem bez połówek i z ledwo wchodzącymi biegami bo padł wysprzęglik. |
Autor: | orys [ 08 kwie 2013, 16:49 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Cytuj: Cytuj: się chłopaki zaś napinają (patrz powyżej )
Co poradzisz, się taki pokazał, się mu styl moderacji niepodoba...jeżeli są jakieś konkretne zarzuty, trzeba o tym napisać i starać się to poprawić, a jak nie to trzeba się z tym pogodzić. Cytuj: Od kiedy pamiętam Orysowi jest zawsze źle. Był by moderatorem to narzekał by na użytkowników.
to dyskwalifikacja na całym froncie. Dlaczego? Ano dlatego, że gdybym JA tak napisał, to mój post poleciałby jako "atak personalny". To jest nadużywanie pozycji moderatora, najpierw rozstawia po kątach a potem jak ktoś się odezwie, to mu wyjeżdża ad personam. I dlatego o tym pisze, i będę pisał (albom jak piszesz słusznie, pogodzę się z tym, że z tego forum jednak się nie da korzystać z powodu braku kultury moderatorów i zniknę). On jest wielki wyspiarz, z typowo polskim podejściem. Mówisz że w polsce jest patolka. Dlaczego nie wrócisz do kraju, nie otworzysz firmy, będziesz ganiał do serwisu kierowców żeby dolali oleju, wymienili żarówkę, dopompowali koła, stawiał hotele. Taki błyskotliwy jesteś do pokaż jak się prowadzi firmę... Twoje wywody o hotelach, serwisach z byle pierdołą, robią z ciebie sierotę... Ale Łukaszowi odpowiem: - źle mi nie jest. Narzekam na Ciebie i bodaj jednego z Twoich kolegów, ktorzy nie rozumieją, że bycie moderatorem to nie władza, tylko służba. Jak ja bym był moderatorem, to byś tego w ogole nie widział. - nie jestem wielkim wyspiarzem i jeśli potraktujemy to forum jako probierz "typowo polskiego podejścia" to wygląda na to, że wręcz przeciwnie, mam podejście skrajnie różne. - To nie ja mówię, że w Polsce jest patologia. To Wy ciągle mówicie o przekrętach, przewałkach, rypaniu kierowców przez pracodawców i vice versa. Dla mnie patologią jest to, że Wy to uważacie za normę. - Dlaczego nie wrócę do kraju? Bo mi tu dobrze. Własnie dlatego, że tu jest normalniej. Że tu jak mi się służbowe auto popsuje, to nie spędzam dwa dni pod nim urypany smarem po łokcie na poboczu autostrady próbując łatać i drutować, tylko dzwonię do szefa, że nic na to nie poradzę na szybko i on się tym martwi. Ale tak naprawdę to nie wrócę, bo mnie odstręczają od tego postawy takie jak Twoja. Jeżeli kiedykolwiek przeniosę się w nasze strony to do Czech. - Dlaczego nie otworzę firmy? Mam jedną, ale tutaj. I wystarczy. - U nas kierowcy nie latają do serwisu żeby dolać oleju. Wymianę żarówki podałem jako ciekawostkę w kontekście, że była to sytuacja patologiczna. - Tak, jestem błyskotliwy, o Tobie tego nie można powiedzieć. Zazdrościsz? - Może i jestem sierotą, ale zadowolonym i czystym sierotą w ciepłym hotelowym pokoju albo w restauracji. Bądź sobie tym swoim bohaterem wymieniającym pół ciężarówki na pasie awaryjnym autostrady. |
Autor: | RadekNet [ 08 kwie 2013, 17:19 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Mówisz że w polsce jest patolka. Dlaczego nie wrócisz do kraju, nie otworzysz firmy, będziesz ganiał do serwisu kierowców żeby dolali oleju, wymienili żarówkę, dopompowali koła, stawiał hotele. Taki błyskotliwy jesteś do pokaż jak się prowadzi firmę... Twoje wywody o hotelach, serwisach z byle pierdołą, robią z ciebie sierotę...
Wlasnie dla tego nie wroci... po co marnowac zycie na naprawianie swiata skoro mozna zyc normalnie?Zobacz co napisal Cyryl - ze lekarz ma bez wzgledu na wszystko dbac o nasze zdrowie. To jest patologia. To panstwo ma zadbac, zeby z lekarza, w godzinach jego pracy, wycisnac 100% jego wiedzy medycznej. W Polsce wszystko na glowie stoi. |
Autor: | dies_nefastus [ 08 kwie 2013, 17:34 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj:
tak jak wymagamy od lekarza, aby zrobił wszystko co w jego mocy dla naszego zdrowia lub naszych najbliższych, niezależnie od kontraktów, systemów i biurokracji.
Krzysiek, a ja to widzę inaczej (wg Twojego przykładu). Jestem hydraulikiem i złamałem np rękę. Zachodzę do tego "Twojego" lekarza... On mi najpierw każe samemu poradzić coś na tę rękę. Lekarzowi pęka rura. Ale on powinien przecież zrobić wszystko co w swojej mocy, by nie dopuścić do zalania gabinetu, który powierzył mu dyrektor przychodni. Niezależnie od kontraktów, systemów i biurokracji. Więc najlepiej niech sam ją wymieni, zamiast dzwonić do hydraulika. Ja np jestem kierowcą, nie mechanikiem. Mechanik jest od naprawiania - nie ja. Ja mogę naturalnie zmienić koło, żarówkę i inne tego typu drobne naprawy. Ale niech szef nie wymaga ode mnie, że będę na drodze robił jakieś "remonty kapitalne", tym bardziej, że nie dostałem żadnych kluczy. |
Autor: | orys [ 08 kwie 2013, 19:57 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
Cytuj: Cytuj:
tak jak wymagamy od lekarza, aby zrobił wszystko co w jego mocy dla naszego zdrowia lub naszych najbliższych, niezależnie od kontraktów, systemów i biurokracji.
Krzysiek, a ja to widzę inaczej (wg Twojego przykładu). Jestem hydraulikiem i złamałem np rękę. Zachodzę do tego "Twojego" lekarza... On mi najpierw każe samemu poradzić coś na tę rękę. Lekarzowi pęka rura. Ale on powinien przecież zrobić wszystko co w swojej mocy, by nie dopuścić do zalania gabinetu, który powierzył mu dyrektor przychodni. Niezależnie od kontraktów, systemów i biurokracji. Więc najlepiej niech sam ją wymieni, zamiast dzwonić do hydraulika. Ja np jestem kierowcą, nie mechanikiem. Mechanik jest od naprawiania - nie ja. Ja mogę naturalnie zmienić koło, żarówkę i inne tego typu drobne naprawy. Ale niech szef nie wymaga ode mnie, że będę na drodze robił jakieś "remonty kapitalne", tym bardziej, że nie dostałem żadnych kluczy. |
Autor: | PIRS-BT [ 08 kwie 2013, 20:45 ] |
Tytuł: | Re: Awaria za granica |
no dobra dobra, gadka, że trzeba robić wszystko co w swojej mocy bo jesteś kierowcą, ja jeżdżę swoim autem, więc wiadomo robię wszystko co się da, żeby auto zjechało do domu i by móc wywiązać się z zobowiązań. ok. ale teraz będąc kierowcą... dużo tutaj przykładów się pojawiło, że "padł zacisk, zaślepiłem i wracałem" spoko, rozumiem sytuację sam bym tak pewnie zrobił, ale będąc kierowcą kto bierze za to odpowiedzialność? załóżmy ktoś mi wyskakuje na drogę, nie wyhamowałem, wale w niego-giną ludzie wiadomo niby wina tego co mi wyskoczył, ale moje auto było nie sprawne, być może jeżeli ten zacisk by chodził wyhamował bym i ten ktoś by żył? i co ja mam pójść siedzieć dlatego, że osoba odpowiedzialna za stan techniczny mojego auta odwaliła lipę? nie dość, że za moją marną płacę biorę odpowiedzialność za ładunek i za swoją jazdę to mam jeszcze brać na siebie to, że szef chciał przyoszczędzić np na klockach i kazał jeździć, aż wypadnie? spoko można pokleić lusterko, sprawdzić bezpieczniki, połatać jakoś rozbitą lampę, zmienić koło i wiele innych drobiazgów, ale wymaganie od kierowcy by zrobił coś co będzie znacznie wpływało na bezpieczeństwo ruchu tego auta jest chore! według mnie Orys ma jak najbardziej racje. U Nas w kraju sytuacja jest patologiczna! Najgorsze jest to, że ludzie wierzą w to, że tak musi być, a jak ktoś opowiada jak powinno to wyglądać normalnie to się po nim jedzie... a i nie mówię tego dlatego, że jestem noga w mechanice i po prostu nie potrafię nic zrobić, bo robie praktycznie wszystko przy swoich i nie tylko samochodach(na ile pozwala dostępny sprzęt) |
Strona 2 z 3 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |