wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://fox.wagaciezka.com/

Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?
http://fox.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=40087
Strona 3 z 6

Autor:  Magazynier [ 23 cze 2013, 11:59 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

DAKER
Też kiedyś byłem w Luboniu po nawóz.....
Kolejka na wjazd - ważenie, załadunek (24 EPAL w niecałe 10 minut) po czym kolejka do wyjazdu kilka godzin, gdzie przy dużym obrocie załadunku zestawów wjeżdżające ciężarówki nie miały miejsca na zakładzie by ustawić się w kolejce, czekanie, czekanie.....ważenie i jeszcze zaglądanie pod plandeke przez panią mgr. z wagi.
Całość zajęła nam niecałe 4 godzinki :)

Autor:  DAKER [ 23 cze 2013, 13:16 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Ja byłem tam ze trzy razy - kolejka prawie do tego mostka , podjeżdżanie po 15 m co 20 min , waga , szukanie magazynu z którego będą ładowali , sam załadunek może z 20 min , później znów waga i kolejka bo non stop patelnie się " doważały " a to niedoładowany , a to przeładowany itp ... całość zał średniu 12-14h

Autor:  TomekSAS [ 23 cze 2013, 15:32 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
O co Ci chodzi? Droga już dawno wyremontowana, betonowa na całej długości, skończyły się dziwne dziury jak za czasów wojny.
Wytrwałym polecam wjazd do magazynów Carlsberga w Tomaszowie Mazowieckim. Na odcinek ok 1 km potrzeba 12-15 min. Nie dość, że dziury to jeszcze dziwne podziemne pomieszczenia potrafią się pokazać :mrgreen:
Nie chodzi mi o drogę tylko o to że robią sobie często tam magazyn na kółkach, chyba dawno tam nie byłeś...Dodatkowo podejście cieciów na bramie jakby byli nie wiadomo kim ;/ Polecam

Autor:  Cukierr [ 23 cze 2013, 16:02 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Cytuj:
O co Ci chodzi? Droga już dawno wyremontowana, betonowa na całej długości, skończyły się dziwne dziury jak za czasów wojny.
Wytrwałym polecam wjazd do magazynów Carlsberga w Tomaszowie Mazowieckim. Na odcinek ok 1 km potrzeba 12-15 min. Nie dość, że dziury to jeszcze dziwne podziemne pomieszczenia potrafią się pokazać :mrgreen:
Nie chodzi mi o drogę tylko o to że robią sobie często tam magazyn na kółkach, chyba dawno tam nie byłeś...Dodatkowo podejście cieciów na bramie jakby byli nie wiadomo kim ;/ Polecam
Jestem tam średnio 2-3 razy w tygodniu jak się składa. Fakt, w maju przesadzali i to zdrowo z dostawami. Ale teraz jest spokój, nie możesz podjechać wcześniej jak 2-3 godziny przed awizacją, bo nawet na drogę dojazdową Cię nie wpuszczą. Temat ochrony - pozostawia wiele do omówienia w przypadku tej placówki, ale nie tego tyczy się temat.

Autor:  filippo [ 23 cze 2013, 18:38 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Biedronka Koszalin - kamizelka ważniejsza niż termin rozładunku, nie zgłosisz połamanej resztki palety zaraz rozkręca aferę, że ukradłeś. "Zrobię wszystko, żeby nie miał pan tu wjazdu nigdy więcej" skwitowałem jedynie uśmiechem i "dziękuję".

Lidle i Aldi w UK - do ludzi nie mam zastrzeżeń bo często rodacy ale bardzo uciążliwe jest to,że zazwyczaj nie ma gdzie zaparkować w pobliżu a pod samą firmą zazwyczaj całkowity zakaz.

Belgia [ładunki chłodnicze] - w jednej firmie palety na wymianę mają być na naczepie a na innej trzeba wyrzucić na plac a jak robisz przerzuty z firmy do firmy i kilka razy dziennie przerzucasz z paleciary na naczepę i z powrotem to siłownia taka, że się jechać nie chce.

Kiedyś nie lubiłem jeździć na Włochy ale jakoś przywykłem, przyzwyczaiłem się do ich olewactwa i nygusostwa, języka się poduczyłem i zluzowałem ogólnie i jakoś tak mi lżej. Nie lubię tam jeździć po zadupiach i ładować po kilka miejsc, zresztą po kilka miejsc ładować czy rozładowywać nie lubi chyba nikt i nigdzie.

Nie lubię zimy w Norwegii - chociaż jest piękna jak nigdzie indziej.

Podziwiam tych którzy jeżdżą tylko po Polsce - nerwowo to wyjątkowo ciężko to znoszę.

Najbardziej nie lubię jeździć tam gdzie się mnie lekceważy, nie szanuje mojej pracy i czasu, nie rozumie i nie chce zrozumieć i nie ma znaczenia czy jest to Polska, Niemcy czy Włochy - głupota nie zna granic niestety.

Autor:  Cyryl [ 24 cze 2013, 15:25 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Cyrylu sensacje XX wieku zostawmy Wołoszańskiemu bo cofajac sie w przeszlosc mozemy dojsc do etapu w którym wozy konne jezdzily, jezeli tobie na dzien dzisiejszy dobrze sie porusza po niemieckich zakorkowanych autostradach a strate czasu uwazasz za "sanatoryjna zabawe" to odbieram to jako jakąś dziwną anomalie...

jeżeli miałbym wybierać prawie 800km z Monachium do Bremen lub 500km z Wrocławia do Niechorza, to w ciemno biorę Niemcy z wszystkimi korkami i bezsensownym staniem.

nawet dzisiaj, a nie za czasów Bismarcka.

Autor:  Maksiu [ 24 cze 2013, 22:39 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Temat ochrony - pozostawia wiele do omówienia w przypadku tej placówki, ale nie tego tyczy się temat.
Niestety to ona często sprawia że nie lubimy gdzieś jeździć.Ja generalnie odwiedzam małe zakłady produkcyjne.Niestety jest taki jeden i całkiem niedaleko mnie który mieści się w "Specjalnej strefie ekonomicznej" cokolwiek to w tym wypadku znaczy.

Pionki - teren dawnej fabryki prochu "Pronit" Jest to 550ha lasu ogrodzonego wysokim płotem z drutem kolczastym,oczywiście tylko w tym miejscu gdzie go nie ukradli.Wejdziesz gdzie chcesz,wjechałbyś nawet czołgiem.Znajduje się tam m.in Zakład produkcji dan gotowych,kilka małych zakładów które zajmują się recyklingiem tworzyw sztucznych,zakład usług komunalnych i kilka innych zwykłych firm jak w każdej "SSE" w Polsce.Dojeżdżasz do Bramy,wychodzi wykwalifikowany pracownik firmy ochroniarskiej - starszy pan lub pani czyt. operator szlabanu który oczekuje od Ciebie przepustki którą muszą wypisać Ci w biurze przepustek 200 m od bramy.Tam spisują Cię z dowodu osobistego (!) i rejestracyjnego(!) po czym udajesz się w kierunku firmy w której masz się znaleźć.Po odnalezieniu się w gąszczu leśnych wyasfaltowanych ścieżek widzisz znak z nazwą firmy i napotykasz.... drzwi do lasu.Kolejny szlaban z ochroniarzem....bez przepustki nie wjedziesz...chyba ze znasz wjazd 50m dalej na którym nie ma szlabanu i jeździsz jak chcesz.Jest to teren tzw "PG" nie wiem co to za skrót.Tam leżą sterty gruzu bo złom już pokradli.aaaa no i wyjazd.Stoisz po kamerą,otwórz pakę i kabinę(!) czułe "nic tam mnie zostawiłeś,jak mnie nie wypuścisz to stoję tutaj" wystarczało.

Najgorzej było na początku,teraz już mnie znają i wiedzą ze po żadna przepustkę nie pójdę,ale kto pierwszy raz ten trochę zemśći.Odwiedzam różne miasta ale takiego cyrku nie widziałem nigdzie ;)

Autor:  wasalister [ 25 cze 2013, 10:36 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Nie tam żebym narzekał ale może napiszę o tym co robiłem w poniedziałek:

Załadunek W ORLEN Płock. Staję na parkingu ubieram buty z kapkami, kamizelkę, długie rękawy, rękawice, kask i okulary i idę się meldować. W poczekalni wciskam guzik i dostaję paragon z 58 nr i jestem 12 w kolejce. W międzyczasie wypełniam jeden formularz co chcę ładować czyli granulat polietylenowy, numer załadunku, gdzie chcę z tym jechać, numery rejestracyjne tałatajstwa i inne takie tam, na drugim formularzu podaję swoje dane osobowe z numerem telefonu, peselem, numerem dowodu osobistego i prawa jazdy oraz kto je wydał. Po wypełnieniu dokumentów udaję się do drugiego pomieszczenia obejrzeć półgodzinny film o BHP i jak się jeździ tirem w koło zakładu po czym następuje egzamin w postaci testu ważny na rok. Teraz spokojnie mogę oczekiwać na wyświetlenie się mojego numerka na tablicy nad wejściem do biura co trwa dwie godziny. Po wejściu do biura legitymuję się w okienku C dowodem osobistym i dowodami rejestracyjnymi tira, oddaje wypełnione formularze i wydruk z zaliczonym egzaminem, od pani z okienka otrzymuję kilka instrukcji postępowania na zakładzie oraz zlecenie z którym udaję się do okienka A gdzie z kolei otrzymuję identyfikator i wracam z powrotem do okienka C po dokument załadunkowy. Po tych formalnościach podjeżdżam do ochrony gdzie zostaje przeszukany samochód, gdzie muszę zostawić piwo i gdzie muszę się okazać posiadaniem ekwipunku pozwalającego przetrwać wybuch bomby atomowej. No dobra wjeżdżamy na zakład na parking wewnętrzny i w pełnym rynsztunku udaję się do biura załadunków gdzie oddaję dokument załadunku, żeby pan mógł wpisać coś do systemu, coś tam jeszcze podpisuję i otrzymuję z powrotem dokument wraz z kolejnym identyfikatorem niezbędnym do zważenia tira. Jadę na wagę, ważę się i staję w miejscu oczekiwania na załadunek i idę do następnego biura gdzie siedzi szef zmiany magazynu, zostawiam dokument załadunku i czekam pół godziny na wózkowego, który wprowadza mnie na plac i karze podstawić pod naczepę schody po których można wchodzić jak do samolotu. Teraz część właściwa: załadunek, zabezpieczenie, waga, biuro z dokumentami, brama, wyjazd.
Od 14:20 do 20:00 zeszło.

W Antwerpii ładuje się tego od groma i wygląda to mniej więcej tak:
Podjeżdżam do firmy, idę do biura, ja pokazuję numer załadunku a oni pokazują gdzie mam się ustawić, ładuję i spinam, idę po CMR i jadę. Godzina max.
Szkoda, że nie byłeś w Vopaku w Antwerpii, w Standicu w Rotterdamie, albo w kilku innych molochach w Belgii, lub Holandii. Egzaminy, odrzucanie na przedbiegach, jeśli nie znasz języka. Spędzenie całego dnia na załadunku to norma. Co ciekawe: sam załadunek trwa przeważnie od 30 min. do godziny. Reszta to biurokracja, kolejki i inne bzdury.

Autor:  filippo [ 25 cze 2013, 18:55 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Tak a propos oczekiwania na załadunek.
Włochy, Verona - 25 godzin pod rampą - ręczny załadunek butów i torebek damskich na chłodnię, paczka po paczce, kartonik po kartoniku i tylko całe szczęście, że sam tego nie musiałem ładować. Po załadunku odjazd od rampy i jeszcze dwie godziny czekania na dokumenty :)

Autor:  Kwiatula [ 25 cze 2013, 19:13 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Szkoda, że nie byłeś w Vopaku w Antwerpii, w Standicu w Rotterdamie, albo w kilku innych molochach w Belgii, lub Holandii. Egzaminy, odrzucanie na przedbiegach, jeśli nie znasz języka. Spędzenie całego dnia na załadunku to norma. Co ciekawe: sam załadunek trwa przeważnie od 30 min. do godziny. Reszta to biurokracja, kolejki i inne bzdury.
W Europorcie w Rotterdamie zrzucałem swego czasu w znanej firmie "E.On". Właśnie, żeby się tam dostać musiałem zdać egzamin, nie byłoby problemu, gdyby nie to, że był w większości języków jakie mamy w Europie, oprócz polskiego. Po angielsku mówię jako tako, raczej problemów z tym nie mam, więc wybrałem ten język...
Szczerze mówiąc większości zwrotów nie rozumiałem, same techniczne sformułowania. Po 1,5 godziny męki zadzwoniłem do spedytora i mówię, że nie wjadę bo taka i taka sprawa, żeby załatwił coś.


Miałem też drugą bardzo podobną sytuację z tymi kursami, z tym że w tej drugiej pomagał mi facet z ochrony, który zajmował się bezpieczeństwem gości. Facet walczył z tymi testami dobre 50 minut, po czym załatwił wjazd, test oblany. :lol:

Autor:  jazło [ 29 cze 2013, 17:42 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Nie mam jakiegoś specjalnie znienawidzonego kraju/miejsca ale najmniej komfortowo czuję się w Niemczech choć jakoś specjalnie za skórę mi nie zaszli. Może po prostu już mamy w genach uprzedzenie do sąsiada z zachodu :mrgreen:

Autor:  Iceferno [ 29 cze 2013, 21:43 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Egzaminy, odrzucanie na przedbiegach, jeśli nie znasz języka.
Przerobiłem to w Antwerpii, nie pamiętam firmy ale nie wpuścili mnie bo nie znałem niderlandzkiego czy flamandzkiego, nie wiem jakim tam się posługują. Nie było do wyboru żadnego innego języka. Ten który tam się załadował powinien być na honorowym miejscu we wszelkich rekordach świata. P.s. mądry, który wymyślił takie zasady powinien sam się kiedy wybrać na załadunek do choćby Polski, oczywiście egzamin tylko po polsku. Szybko by się zmieniły tam zasady.

Autor:  wasalister [ 03 lip 2013, 12:10 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Cytuj:
Egzaminy, odrzucanie na przedbiegach, jeśli nie znasz języka.
Przerobiłem to w Antwerpii, nie pamiętam firmy ale nie wpuścili mnie bo nie znałem niderlandzkiego czy flamandzkiego, nie wiem jakim tam się posługują. Nie było do wyboru żadnego innego języka. Ten który tam się załadował powinien być na honorowym miejscu we wszelkich rekordach świata. P.s. mądry, który wymyślił takie zasady powinien sam się kiedy wybrać na załadunek do choćby Polski, oczywiście egzamin tylko po polsku. Szybko by się zmieniły tam zasady.
Akurat wymaganie Niderlandziego jest wyjątkowo poronionym pomysłem, bo większość Holendrów mówi całkiem dobrze po angielsku, lub niemiecku. Prawdopodobnie nie trawią obcokrajowców w swojej firmie. Częstą praktyką jest konieczność znajomości języka angielskiego, niemieckiego, lub francuskiego. Wszystkie inne języki nie wchodzą w grę, zapewne robią tak w celu odrzucenia kierowców z Europy Wschodniej.

Nierzadko cieć, który sprawdza Twoją znajomość języka sam ledwo się nim posługuje :D

Autor:  SergiejTG [ 07 lip 2013, 17:01 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Tak czytam te Wasze wypowiedzi na temat warunków jakie trzeba spełnić na firmach żeby się załadować/rozładować i zupełnie nie rozumiem narzekania moich kolegów którzy muszą jechać do Basfa do Antwerpii się załadować. W porównaniu do "Waszych" firm to bajka - jedynie trzeba się ubrać od stóp do głowy z kaskiem i okularami, wypełnić kartkę (po polsku) i wjeżdżamy ładować... pozostaje jeszcze właśnie uprzejmość panów wózkowych, ale tragedii nie ma. Jeden też mnie kiedyś "postraszył" że już nie załaduję i na tym się skończyło...
Z drugiej jednak strony trzeba zrozumieć takie firmy gdzie wymagają butów ochronnych, kasków i ewentualnie okularów - to dla naszego bezpieczeństwa...i zabezpieczeniem się firmy przed ewentualnymi wypłatami odszkodowań w razie jakiegoś zdarzenia.
Nie rozumiem narzekań co poniektórych kierowców na remonty autostrad w Niemczech, przecież jakby nie remontowali to by były dziurawe i wtedy też byście narzekali (i niektórzy w swoich postach narzekają na dziurawe drogi w Polsce). I tak źle i tak niedobrze...

Autor:  Marecki [ 08 lip 2013, 23:32 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Z trasy do domu :D

Autor:  adasko87 [ 09 lip 2013, 15:16 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

O czym wy piszecie, po kilka godzin czekaliście? 4 dni na urzędzie celnym w Petersburgu, później tydzień rozładunek(sprzedawanie pomidorów z naczepy po 1 kartonie) i 3 dni czekania na kasę za fracht. Ostatnia moja wizyta w Petersburgu, nigdy więcej.

Nienawidzę Ukrainy, do Kijowa jeszcze od bólu można się wybrać, ale w inne miejsca szkoda czasu i maszyny.

Autor:  Damian_DAF [ 20 lip 2013, 22:42 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Ja ogólnie wszędzie lubie jeździć, lecz jednak gdy mam jechać do jakiegoś miasta z warmińsko-mazurskiego to dostaje białej gorączki. :P Nie wiem w zasadzie czemu, ale bardzo nie lubie tamtych rejonów, :D

Autor:  SIOJU [ 21 lip 2013, 12:10 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Ja niestety nie bywam często ale uwielbiam te widoki mazurskie.

Autor:  Gembi [ 12 sie 2013, 23:43 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Na pewno stolica i nadmorskie kierunki

Autor:  orys [ 13 sie 2013, 2:54 ]
Tytuł:  Re: Gdzie najbardziej nie lubicie jeździć?

Cytuj:
Cytuj:
Na pogrzeb
a szczególnie swój
Na mój to by mi akurat juz chyba wisiało :)
Cytuj:
pozwolę sobie zwrócić uwagę, że chyba w Antwerpii nie ładujesz na terenie zakładu petrochemicznego, a to że film obejrzałeś to tylko dla własnego dobra.
Oczywiście, bo te filmy to są zawsze bardzo pouczające i zawierają same niezbędne informacje...

Moje największe przeboje to huta Corusa w Scunthorpe. Tam był film interaktywny. Na przykład był kilkuminutowy fragment o tym, że się nie wjeżdża ciężarowką pod pociąg, potem się zatrzymywał i trzeba było odpowiedzieć na pytanie:
Widząc zbliżający się do przejazdu pociąg, co należy zrobić:
- zatrzymać się i przepuścić
- jechać jak gdyby nigdy nic.

Ale to to jeszcze pikuś. Padły słowa o bombach atomowych? Cóż, mi się zdarza bywać w Faslane, jednostka wojskowa Royal Navy, baza atomowych łodzi podwodnych, Trident, Vanguard, te sprawy.

Tam można wybrać sobie film albo pokaz slajdów na komputerze, filmu nie mozna przewijać, pokaz slajdów można, więc zawsze wybieram pokaz slajdów (bo certyfikat jest ważny tylko na rok, nieważne, że regularnie tam bywam od trzech lat...)

Do niezbędnych informacji należy wg twórców np. to, że widząc koparkę, nie powinienem wsiadać za jej kierownicę i sobie gdzieś nią jechać, a już szczegolnie nie powinienem nią wjeżdzać z nabrzeża do wody. (naprawdę, nie zmyślam).

Jest też bardzo dużo istotnych informacji o tym, jakie przepisy BHP obowiązywałyby mnie, gdybym chciał zbudować w hali rusztowanie w celu usunięcia azbestowego ocieplenia z sufitu. Faktycznie, niezbędna informacja dla kogoś, kto pod eskortą przejeżdza 100 metrów do widocznego przez płot magazynu gdzie zostaje rozładowany bez wysiadania z kabiny, prawda?

Żeby było śmiesznie kiedyś byłem z bardzo nagłą dostawą na holenderską łódź podwodną. Holendrzy coś tak zachachmęcili, że nie musiałem przechodzić całej tej kretyńskiej procedury BHP, za to dostałem obstawę w postaci dwóch Holenderskich podwodniaków (wypytujących mnie o ORP Orzeł o których uczą się w akademii marynarki wojennej - miłe) i pojechaliśmy aż na samą łódź. Nawet na pokład wlazłem (ale nie do środka).

Od tego czasu za każdym razem kiedy odbębnię procedurę bezpieczeństwa dostaję czerwoną przepustkę uprawniającą mnie do wejścia WSZĘDZIE, bo tak mają w komputerze i tak im jakoś wychodzi. W rezultacie mam wyższy poziom clearance niż moja eskorta :)

A, i jeszcze jedno. Oczywicie pokaz slajdów zakończony jest testem, który powinien trwać 35 minut (tyle masz czasu), a nieoglądając slajdów i kierując się tylko zdrowym rozsądkiem wyklikasz sobie 97% nawet bez uważnego czytania pytań. Przedostatnio tak zrobiłem i co? I wysłali mnie na film, bo uznali, że za szybko wszystko odbębniłem, więc pewnie nie czytałem uważnie. NIeważne, że miałem 97% dobrych odpowiedzi (na zaliczenie jest 80%). Teraz robię to, co wszyscy inni stali bywalcy - do pokoju egzaminacyjnego biorę gazetę ktorą sobie czytam, od niechcenia klikając przewijanie slajdów :)

No i jeszcze jedno - nikomu nie przeszkadza, że mam polskie dokumenty tylko, choc jest to najwyższego stopnia ochrony jednostka wojskowa. A do cywilnej elektrowni w Lake District mnie wpuścić nie chcieli :)

Strona 3 z 6 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/