Fakt jedzenie na mieście już zaczyna być droga przyjemnością. Zestaw w MCD od 80 SEK, pizza okolice 60 SEK, obiad na Rascie 80 sek. Ale jak stoimy z kumplami na weekend i sie zrzucamy na jakieś mięcho, a pyry i warzywka są w gratisie to obiad wychodzi śmiesznie tani

Że lubię sobie czasem pogrzebać, posprzątać, umyć (czyt.lubię jak wszystko na miejscu i wsio sprawne).

Ja też lubię jak wszystko jest na miejscu i sprawne, ale grzebanie, sprzątanie, mycie grata to dla mnie czas pracy, a nie odpoczynku..

Dzisiaj miałem szofera, całą noc jechał, zamiast jechać do domu to pół przytomny sterczał mi nad głową.... Ćwiartka i po chłopie....

Ja też lubię jak wszystko jest na miejscu i sprawne, ale grzebanie, sprzątanie, mycie grata to dla mnie czas pracy, a nie odpoczynku. Jak w tygodniu nie ma czasu na takie rzeczy, to nie mój problem, tylko właściciela pojazdu. Weekend jest dla mnie, więc na koniec tygodnia zazwyczaj zamykałem samochód i tyle mnie widziano. Wiem, ch*j nie kierowca jestem, bo zamiast w weekend pucować felgi, zakładać lampki, albo przerzucać koła za frajer, to wolę robić inne rzeczy. Życie.

Bo jak brudny to się jeździ na myjnie, a jak popsute to na warsztat.
Dzisiaj miałem szofera, całą noc jechał, zamiast jechać do domu to pół przytomny sterczał mi nad głową.... Ćwiartka i po chłopie....

No ładnie, a mnie tu zarzucano że jestem zjeb genetyczny bo zajmuję się tym transportem zasranym (nawet był temat o tym), a mógłbym robić wiele innych rzeczy... Że lubię sobie czasem pogrzebać, posprzątać, umyć (czyt.lubię jak wszystko na miejscu i wsio sprawne). Zjeżdżam co weekend a czasem się i parę razy w tyg. uda zahaczyć o dom, i nie powiem bo coś z tego zostaje... A tu 9 tyg
Lubię jeździć, lubię swoją prace, w ogóle bez kółek i kierownicy to pusty świat ale po tygodniu jednak chce się zjechać. Ale spójrzmy na to z innej strony, skoro kolega chce zobaczyć a tym bardziej wie że tylko na jakiś okres żeby zarobić kasę, to czego nie? ludzie (często z powodu finansów) jadą tez na 9tyg. ciągnąć ogóra Niemcowi (czyt. jadą na zbiory) ciągną cały dzień, śpią jeden na drugim w barakach i myją się w beczkach, albo wspomnianej Szwecji truskawy drą, czy w Anglii kopią doły. To ja też wolałbym przekiblować te kilka tyg. w kabinie robiąc coś co lubię za nie mniejsze pieniądze pewnie. Wiem wiem obrażam brać szoferską tym porównaniem ale coś w tym pewnie jest.

Ja jeżdżę u obcego i nie mam z tym problemu, żeby posiedzieć przy aucie w sobotę, szczególnie w lato, sama przyjemność. No i nie mam z tym żadnego problemu, a już na pewno się tego nie wstydzę A jak mi ktoś wejdzie w butach do auta to też krzyczę, że jest chory psychicznie!

Teraz zostane pociśnięty że prawy fotel, że baran że tak robię, ale wbijam w to. Jeśli jeżdzę autem mojeg taty i wspólnie pracujemy na firmę i dokładamy wszelkich starań żeby auto było sprawne, to ja w tygodniu jeżdze i pracuje a weekend jadę do kolegi na warsztat (oczywiście nie zawsze tylko jak trzeba) podnoszę kabine zmieniam filtry, pomagam mu naprawiać rzeczy, które wymagają tego i czuje że tak trzeba bo jest to auto nasze, rodzinne rzec by można i w moim tez interesie jest to, aby ono jeździło i zarabiało bo inaczej mama w domu nie będzie co miała włożyć do gara. A Ci co pracują od Pon do Pt i w weekend kluczyki wrzucają do szafki to pozazdrościć, a ich szefom pogratulować cierpliwości.

Dokładnie spędzanie leniwej soboty w lato z piwkiem w ręce przy aucie to czysta przyjemność, do tego grill na którym smaży sie jakaś karkóweczka i sobota idealna